Kierowca BOR mógł uniknąć zderzenia? – pyta „Rzeczpospolita”

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   28 marca 2017 11:54
Udostępnij

– Krakowska prokuratura, która bada okoliczności wypadku premier Beaty Szydło, przetestowała identyczne audi A8 L security jak to rozbite w Oświęcimiu – donosi we wtorek „Rzeczpospolita”.

Według dziennika do eksperymentu biegli wykorzystali samochód użytkowany przez prezydenta. Celem przedsięwzięcia było sprawdzenie, czy kierowca Biura Ochrony Rządu uniknąć zderzenia zarówno z seicento, jak i z drzewem.

– Badanie porównawcze rządowego audi przeprowadzili wspólnie biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie i Politechniki Krakowskiej – informuje gazeta.

Eksperyment w obecności prokuratora biegli przeprowadzili w Warszawie. Wykorzystane w nim audi A8 L security jest identyczne jako to, rozbite 10 lutego w Oświęcimiu. Użyta limuzyna nie ucierpiała.

– Chodziło o poznanie parametrów technicznych auta, dowiedzenie się, jak taki pojazd zachowuje się w konkretnej sytuacji. Biegli prześledzili, między innymi, tor jazdy i drogę hamowania – powiedział dziennikarkom dziennika Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

– Przebadali to, jak szybko kierowca jest w stanie zahamować i jak pancerna limuzyna reaguje na skręt kierownicą. Kiedy kierowca BOR w Oświęcimiu odbił w lewo, by uniknąć zderzenia z seicento, być może nie spodziewał się, że wpadnie na drzewo, a reakcja samochodu mogła go zaskoczyć – jak mówi „Rzeczpospolitej” biegły, chcący zachować anonimowość. Jego zdaniem eksperyment przyniesie wiarygodne ustalenia, jeśli samochód jest identyczny, a obciążenie takie samo jak w audi podczas wypadku.

Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego stwierdza w artykule, że eksperyment jest zbędny.
– Nawet identyczny samochód może zachować się inaczej. Takie badanie nie ma sensu ani znaczenia procesowego. To próba rozmydlenia faktów – ocenia Popiel w rozmowie z autorkami artykułu.

Najnowsze realizacje wideo

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .