polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Fakty z powiatu: Przegląd najważniejszych wydarzeń – FILM
Kolejne dwa komplety świateł pojawiły się na ulicy Dąbrowskiego. Fot. Paweł Wodniak
Światła pojawiły się na skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego i Słowackiego. Są elementem modernizacji kolejnego fragmentu głównej arterii miasta. Na razie są jeszcze nieczynne, ale wkrótce zaświecą na zielono, czerwono i pomarańczowo. Podobnie, jak nowe światła wzbudzane, zlokalizowane na wschód od skrzyżowania.
Kiedy już to się stanie na ulicy Dąbrowskiego na odcinku 280 metrów będą funkcjonować cztery komplety świateł – dwa na skrzyżowaniach i dwa na przejściach dla pieszych. Te drugie piesi, by przejść na drugą stronę, wzbudzają przyciskiem.
Nie trzeba być fachowcem, a wystarczy kierowcą, by wiedzieć, że sygnalizatory pozostawione same sobie, bez wzajemnej synchronizacji, mogą zrobić więcej złego, niż dobrego.
Korków w Oświęcimiu każdy ma dość, zarówno kierowcy samochodów, jak i osoby korzystające z komunikacji zbiorowej, dlatego kolejne światła nie powinny być kością niezgody.
„Tam są cztery komplety świateł w jednym ciągu. Chcemy je spiąć w jeden system, żeby można było jechać na zielonej linii. Chodzi o to, żeby światła nie kolidowały ze sobą – mówi Faktom Oświęcim Jarosław Jurzak, wicestarosta oświęcimski.
Zielona linia, czyli ciąg zielonych świateł na kilku kolejnych sygnalizatorach na głównej drodze, ma za zadanie usprawnienie ruchu w mieście, ale nie tylko.
„Moim zdaniem zmniejszy to potrzebę stania samochodów na jałowym biegu, a co za tym idzie, ograniczy emisję spalin do atmosfery” – tłumaczy Jurzak.
Przygotowanie systemu synchronizacji sygnalizacji świetlnej wymaga analizy ruchu. Jej wynik pomoże odpowiedzieć na wiele pytań. Między innymi na to, czy w momencie, kiedy samochody będą na ulicy Dąbrowskiego korzystać z zielonej linii, na drogach dojazdowych do głównego traktu nie będą tworzyć się korki? Starostwo chce mieć pewność, co do wyników badań, zanim wyda dodatkowe pieniądze.
A nie są to małe pieniądze. Cały system kosztuje ponad 100 tysięcy złotych. Dla powiatu jest to nieplanowany wcześniej, dodatkowy wydatek, na który trzeba będzie znaleźć pokrycie w budżecie.
„Cena jest tak wysoka, gdyż sygnalizatory będą połączone ze sobą i zadziałają jako jednorodny system. I to niezależnie od tego, czy pieszy na światłach wzbudzanych naciśnie przycisk, chcąc bezpiecznie przejść na drugą stronę drogi” Wszystko kontroluje jednostka centralna” – tłumaczy Jarosław Jurzak.