Garść Karnych Łosi na początek tygodnia – FOTO

Marcin Cichowski  |   Fakty,Karne łosie  |   4 lipca 2016 15:58
Udostępnij

Po co zająć jedno miejsce parkingowe, skoro można dwa. W przeciwnym przypadku ktoś mógłby jeszcze, nie daj Boże, stanąć obok. A wtedy wyjazd z parkingu byłby utrudniony. Tak chyba rozumował kierowca tego renaulta laguny.


Powyższe ujęcie pochodzi z parkingu osiedlowego na ulicy Olszewskiego w Oświęcimiu.

 

Oświęcim, Karny Łoś, Karne Łosie, parkowanie

Fot. Czytelnik portalu

To zdjęcie nadesłane przez Czytelnika wpadło nam do folderu ze spamem. Choć wysłane wiosną, publikujemy dopiero teraz. Kierowca chevroleta uznał najwidoczniej, że jak nie ma miejsc parkingowych, to trzeba je sobie zrobić. Sytuacja także z ulicy Olszewskiego w Oświęcimiu

 

Oświęcim, Karny Łoś, Karne Łosie, parkowanie

Fot. Czytelnik portalu

Kilkanaście metrów dalej na chodnik wcisnął się fiat seicento. Bo dostawcy się spieszyło…

 

Ciekawe, czy kierowcy „beemki” i nissana zaparkowaliby na pasie drogowym którejś z ulic tak, jak zrobili to na parkingu przy Kauflandzie w Oświęcimiu?

 


I kolejni „mistrzowie” na kauflandowskim parkingu.

 

Oświęcim, Karny Łoś, Karne Łosie, parkowanie

Fot. Czytelnik portalu

Skoro ktoś namalował kopertę, to pewnie należy na niej stanąć. Takie myślenie może skończyć się mandatem od policji lub straży miejskiej.

 

Oświęcim, Karny Łoś, Karne Łosie, parkowanie

Fot. Czytelnik portalu

Ale nie tylko koperty lekceważą użytkownicy dróg. Niektórzy nawet pasy zieleni traktują jak parkingi.

 

Oświęcim, Karny Łoś, Karne Łosie, parkowanie

Fot. Czytelnik portalu

Ten kierowca parkujący na ulicy Wyspiańskiego nie pomyślał pewnie nawet, że parkując w ten sposób zasłonił widoczność wyjeżdżającym z uliczki osiedlowej.

Dziękujemy naszym Czytelnikom za przesłane zdjęcia i opisy sytuacji. Zachęcamy do dalszego nadsyłania kandydatów do rubryki „Karne Łosie” na adres redakcja@faktyoswiecim.pl lub na nr telefonu +48 603 113 314.

Najnowsze realizacje wideo

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .