polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Uczestnicy spotkania w Monowicach. Fot. Jola Wodniak
Kolejne spotkanie w sprawie fetoru we wschodniej części Oświęcimia i okolicznych miejscowościach zorganizowano w Monowicach. Trwało dwie godziny i nie przyniosło żadnych konkretów.
Głównym problemem, poza samym smrodem, jest jego źródło. Wydawałoby się, że w XXI wieku zlokalizowanie miejsca, z którego zapach rozchodzi się na całą okolicę, to pestka. Niestety, nic bardziej mylnego.
Walka z fetorem trwa dwa i pół roku. Przez ten czas mieszkańcy kilkakrotnie spotykali się z przedstawicielami samorządów i różnych instytucji, licząc na ich pomoc. Nie ukrywali, że z ostatnim spotkaniem wiązali spore nadzieje. Tym bardziej, że odbyło się ono po akcji protestacyjnej na drodze krajowej nr 44.
Andrzej Bojarski, wiceprezydent Oświęcimia, poinformował zebranych w Domu Ludowym w Monowicach, że straż miejska pomiędzy 23 maja a 14 lipca dokonała 218 kontroli. Zaznaczył, że wszystkie prowadzono poza godzinami odbioru ścieków przez Miejsko-Przemysłową Oczyszczalnię Ścieków w Oświęcimiu, wskazywaną jako najbardziej prawdopodobne źródło smrodu.
– Kontrole nie wykazały, by cokolwiek dziwnego się wydarzyło. Przy czym nie interesował nas w ogóle zapach chemiczny. W trzech przypadkach było to dokładne monitorowanie terenu i wielogodzinne kontrole z policją. Informacje uzyskane od państwa (mieszkańców – przyp. red.) się nie sprawdziły – relacjonował Bojarski.
Wspomniał o dwóch rozmowach przedstawicieli miasta z prezesami MPOŚ i firmy Synthos, która jest głównym udziałowcem oczyszczalni. Zapewnił o dużej determinacji ze strony Synthosu, by ten problem wyjaśnić.
– Wypowiedziano umowy z firmami dostarczającymi najgorsze odpady. Kanał (do niedawna otwarty – przyp. red.) został zamknięty, choć jeszcze nie jest podpięty, a zbiornik awaryjny jest opróżniany. Za cztery, pięć tygodni temat się skończy – stwierdził Andrzej Bojarski.
Zbigniew Starzec, starosta oświęcimski, wyraził zdanie, że dopóki zbiornik awaryjny nie zostanie zhermetyzowany, a kanał przykryty, to problem w MPOŚ będzie istniał. Podkreślił zaangażowanie powiatu w działania, zmierzające do zakończenia kłopotliwej sytuacji.
– Jako kierownik starostwa powiatowego nie mam sobie nic do zarzucenia. Prowadzimy wszystkie możliwe czynności w celu rozwiązania problemu. Korespondujemy z urzędami i firmami. Kupiliśmy pułapkę do łapania zapachów. Jesteśmy w kontakcie z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska w Krakowie – wyliczał Starzec.
– Cała sytuacja buduje zły wizerunek firmy, Oświęcimia, Monowic – ocenił Janusz Chwierut, prezydent Oświęcimia.
Włodarze przekonywali mieszkańców, by przez najbliższe tygodnie nie podejmowali żadnych stanowczych działań.
WIOŚ robi tak pomiary żeby zawsze wyszły….. dobrze. Jak robili pomiary hałasu w jednej z firm na terenie powiatu oświęcimskiego, to kazali sąsiadowi wyłączyć elektryczną piłę łańcuchową.
czy tak trudno opłacić nocleg tym z Krakowa, skoro nie potrafią szybko przyjechać?
Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.
Więcej informacji w regulaminie komentarzy.