Czujnik czadu włączał się nawet przy otwartych oknach

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   21 lutego 2022 16:23
Udostępnij

Od maja 2021 roku czujnik tlenku węgla włączał się im osiem razy, czyli średnio raz na miesiąc. Spółdzielnia proponowała nawiewniki, nawet w łazience.

Zenon Sadkowski mieszka z żoną w bloku przy ulicy Nojego 8. To budynek w zarządzie MSM Budowlanka w Oświęcimiu. Pierwsze problemy z wentylacją Sadkowscy mieli w 2013 roku. Wtedy dochodziło do tzw. cofki i czuli u siebie zapachy dochodzące z innych mieszkań, podłączonych do pionu.

„W Budowlance się ze mnie śmiali, a potem prezes sam wszedł na dach i okazało się, że komin wymaga ingerencji” – wspomina Zenon Sadkowski.

Po tej naprawie problemy z wentylacją się skończyły. Mimo wszystko małżonkowie kupili czujnik czadu. Oświęcimianin mówi, że urządzenie nabyli pięć lat temu.

Czujnik odezwał się 11 maja 2021 roku wieczorem. Małżonkowie wezwali straż pożarną. Strażacy potwierdzili obecność tlenku węgla i zakazali użytkowania piecyka gazowego, zlokalizowanego w łazience, do czasu jego kontroli i dopuszczenia do użytku przez osobę uprawnioną. Zamontowany w 2016 roku i serwisowany na bieżąco piecyk taką kontrolę przeszedł bez trudu.

Potem czujnik czadu odzywał się w mieszkaniu Sadkowskich jeszcze siedem razy. Nawet przy otwartych oknach. Ostatni raz przed trzema tygodniami.

„Stało się oczywiste, że problem tkwi w niesprawnej wentylacji. Pisałem do Budowlanki, ale odpowiadali, że jedynym rozwiązaniem problemu jest montaż nawiewników i większy przepływ powietrza w mieszkaniu. Tymczasem ja mam okna rozszczelnione i ustawione na mikrowentylację. Dla naszego bezpieczeństwa. To co mam więcej zrobić, kąpać się przy otwartym oknie w łazience?” – zżyma się mieszkaniec bloku.

W zaleceniach z kontroli kominiarskiej z 27 stycznia 2022 roku znów widnieje adnotacja o konieczności wykonania wentylacji nawiewnej, a także o zapewnieniu dostatecznego dopływu powietrza do mieszkania poprzez rozszczelnienie stolarki okiennej i drzwiowej.

Zenon Sadkowski wraz z żoną zapewnili spółdzielnię, że udostępnią swoje mieszkanie Budowlance, celem eliminacji przyczyny pojawiania się u nich tlenku węgla. Właściciel zlecił na własną rękę badanie byłemu biegłemu sądowemu, który stwierdził niesprawność układu wentylacyjnego. To samo Sadkowskiemu powiedzieli sprowadzony do mieszkania strażak i dwóch niezależnych kominiarzy.

Sadkowscy, bojąc się o zdrowie i życie swoje oraz odwiedzających ich bliskich o propoblejmie powiadomili m.in. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego (PINB) w Oświęcimiu.

W ubiegłym tygodniu w mieszkaniu bloku przy ulicy Nojego pojawiło się dwoje pracowników PINB i przedstawiciel MSM Budowlanka. Inspektorzy dokonali kontroli i zobowiązali spółdzielnię do dostarczenia niezbędnej dokumentacji. Stwierdzili, że konieczna jest inwentaryzacja pionu wentylacyjnego, po której PINB zleci kontrolę we wszystkich mieszkaniach podłączonych do pionu.

Pracownik spółdzielni poinformował, że Budowlanka zleciła firmie zewnętrznej z Bielska-Białej inwentaryzację przewodu i rozwiązanie problemu.

„Do tej pory spółdzielnia ignorowała moje e-maile. Teraz w końcu, pierwszy raz, zaczynają ze mną normalnie rozmawiać. Gdyby zrobili to wcześniej, nie trzeba by było wizyty PINB i Faktów Oświęcim” – podsumowuje Zenon Sadkowski.

Stężenie tlenku węgla dopuszczalne przez Światową Organizację zdrowia wynosi 35 ppm (ppm – liczba części na milion). Dolegliwości związane z zatruciem człowiek zaczyna odczuwać przy wartości zbliżonej do 200 ppm. U państwa Sadkowskich czujnik pokazał wartości od 200 do 400 ppm.