Syndromy turystyczne – gdzie można zwariować?

Tubywalcy  |   Turystyka  |   11 kwietnia 2015 09:55
Udostępnij

Czy wiecie, co to jest syndrom jerozolimski? Czy wiecie, że odwiedzając wcześniej wspomniane miasto, Florencję lub Paryż możecie narazić się na chwilową utratę rozumu?

Miasta te mają swój specyficzny klimat, który doprowadza niektórych ludzi do schizofrenii, niezdrowej ekstazy czy też przygnębienia. Przyjrzyjmy się zatem pokrótce jaki syndrom i w którym mieście może dopaść turystę?

Najstarszy jest syndrom jerozolimski, którego pierwsze przypadki sięgają średniowiecza. Pod wpływem znaczenia historii i tradycji miasta dla ludzkości, osoby je odwiedzające twierdzą, że są kolejnym wcieleniem postaci biblijnych i zaczynają zachowywać się tak jak one. Około 100 osób rocznie potrzebuje z tego powodu hospitalizacji. Najczęstszą grupą zapadającą na ten syndrom są mężczyźni. Istnieją badania dowodzące, że katolicy i protestanci zazwyczaj utożsamiają się z postaciami z Nowego Testamentu, natomiast Żydzi z osobami opisanymi w Starym Testamencie.

Po czym poznać, że zaczyna dziać się coś niepokojącego? Jednymi z pierwszych objawów są lęk, uczucie napięcia, poirytowanie, a następnie osoba ta przejawia chęć oddzielenia się od grupy i zwiedzania miasta w pojedynkę. Występuje u niej nadmierna potrzeba czystości – przymus mycia się i obcinania paznokci.

Następnym etapem jest zrobienie białej togi z hotelowego prześcieradła i wyjście w tym stroju na ulice. Śpiewając psalmy i recytując Biblię, chory udaje się w święte miejsca, gdzie rozpoczyna publiczne wygłaszanie kazań. O tym, że syndrom potrafi doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji, świadczy próba spalenia meczetu Al-Aksa w 1969 roku, przez pewnego australijskiego turystę. Efekt? Wielodniowe zamieszki.

Bardzo ciekawy jest fakt, że osoby padające ofiarami syndromu są w pełni świadome swojej prawdziwej tożsamości. Stąd też badania choroby są utrudnione z powodu wstydu, który później im towarzyszy. Na szczęście po wyjeździe z Jerozolimy wszystkie objawy znikają.

Troszkę młodszym syndromem jest tzw. „szok florencki” znany również jako syndrom Stendhala. Chorobę tę powoduje nic innego jak nagromadzenie ogromnej ilości sztuki w jednym miejscu. Pierwszą znaną ofiarą był francuski pisarz Stendhal, który ciężko przeżył swoją wizytę we Florencji w 1817 roku.

Artysta traci przytomność, a kolejne dzieła sztuki przyprawiają go o gorączkę, do tego stopnia, że musi położyć się do łóżka. Innymi objawami chorobowymi są: przyspieszone bicie serca, zawroty głowy, zagubienie, zmieszanie, a nawet halucynacje. Podobno najłatwiej szoku można nabawić się w Pałacu Medyceuszy, w Kaplicy Trzech Króli.

Co roku odnotowuje się około 10 takich przypadków. Uważa się także, że tylko włoski naród, jako obyty na co dzień z tak wysoką sztuką jest na syndrom ten odporny.

Najmłodszym z opisywanych tu zjawisk jest syndrom paryski. Dotyczy on przede wszystkim Japończyków, którzy odwiedzają Paryż. Uważa się, że istnieją dwie odmiany tej choroby.

Pierwsza, charakteryzuje się objawami podobnymi do załamania nerwowego i depresji. Przyczyną jest – rozczarowanie miastem. Dla uprzejmych i spokojnych turystów Francja wydaje się być stolicą kultury i elegancji. Bardzo szybko okazuje się, że to duża, brudna, zatłoczona i hałaśliwa metropolia.

Do tego dochodzi również niechęć paryżan do turystów próbujących nawiązać konwersacje w języku angielskim. Inne badania mówią,  że jest trochę na odwrót. Szok ma być spowodowany nadmierną ekscytacją, związaną z wizytą w Paryżu. Prowadzi to do przyspieszonej pracy serca, co z kolei powoduje przyspieszony oddech, a to wszystko razem może doprowadzić do halucynacji.

A Wam zdarzyło się w jakimś mieście „stracić rozum”?

Komentarze
  • 11 kwietnia 2015 16:00

    Karolciaa

    mnie jeszzce niee) ale fajnie się czyta te teksty o podróżach:)

  • 11 kwietnia 2015 17:29

    Miszcz

    Artykuł dużo ciekawszy niż dwa poprzednie.


Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.

Więcej informacji w regulaminie komentarzy.