Słowa nienawiści zatruwają wyobraźnię i otępiają sumienia – FILM, FOTO

Redakcja eFO  |   Fakty  |   28 stycznia 2019 08:34
Udostępnij

Ponad 50 byłych więźniów Auschwitz spotkało się na terenie byłego obozu Auschwitz-Birkenau, aby upamiętnić 74. rocznicę wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady.

Podczas obchodów głos zabrali dwaj byli więźniowie obozu Janina Iwańska oraz Leon Weintraub.

Janina Iwańska

Urodziła się 12 czerwca 1930 roku. W Warszawie. Do Auschwitz Niemcy deportowali ją z Powstania Warszawskiego. W czasie ewakuacji obozu została przeniesiona najpierw do obozu Ravensbrück, a następnie do Neustadt-Glewe.

„Każdy, kto wchodzi na teren obozu w Birkenau przechodzi obok wagonu stojącego na rampie. Dla większości jest to po prostu wagon towarowy, którym przywożono więźniów do obozu koncentracyjnego. Dla mnie ten wagon kojarzy się zupełnie inaczej. Ja ten wagon widziałam po raz pierwszy w 1942 r. kiedy jeżdżąc na wakacje do babci przejeżdżałam przez Treblinkę. Tam siedzieli ludzie albo już martwi, albo ci, którzy czekali na śmierć” – mówiła.

„Kiedy wyszłam z wagonu, poczułam zapach, który znałam z Treblinki, zapach palonych ciał. Wiedziałam, że czeka mnie to samo, co tych ludzi w Treblince. Z tym nastawieniem weszłam do tego budynku, gdzie ostrzyżono nas do gołej skóry, po kąpieli dano pasiaki i oznaczono numerem i czerwonym winklem z literą P, co znaczyło, że jesteśmy więźniami politycznymi z Polski. I numer. Ja dostałam numer 85595. Kolumnę dzieci przeprowadzono nas do bloku dziecięcego” – wspomniała Janina Iwańska.

Na zakończenie była więźniarka zacytowała wiersz „Daremne żale” Adama Asnyka:

„Trzeba z żywymi naprzód iść,

Po życie sięgać nowe…
A nie w uwiędłych laurów liść
Z uporem stroić głowę.

Wy nie cofniecie życia fal!
Nic skargi nie pomogą –
Bezsilne gniewy, próżny żal!

Świat pójdzie swoją drogą. Moim życzeniem jest, aby młodzi i nowe pokolenia nie musiały iść drogą, którą ja musiałam przebyć.”

Leon Weintraub

Urodził się 1 stycznia 1926 roku w Łodzi. W czasie wojny on i jego rodzina zostali zamknięci w getcie Litzmannstadt, a stamtąd w sierpniu 1944 r. zostali oni deportowani do Auschwitz, gdzie Leon został oddzielony od pozostałych członków rodziny. Po kilku tygodniach został on przeniesiony do Głuszyc, a następnie do obozu Dörnhau i kolejnych obozów pracy.

„W Auschwitz, w tym nazistowskim obozie, miejscu symbolizującym niespotykane dotąd w historii cywilizacji okrucieństwo w traktowaniu ludzi, miejscu, w którym wprowadzono technikę masowego i przemysłowego mordowania, naziści urzeczywistniali swoją ideologię” – powiedział.

„Odczuwam wielki ból i ubolewam bardzo, że w wielu krajach Europy, ale także i w naszym kraju bezkarnie maszerują osoby w uniformach zbliżonych do nazistowskich. Osoby te otwarcie nazywają się nazistami i utożsamiają się z nazizmem, głoszą hasła zbliżone do nazistowskich. Ta ideologia, która pod znakiem złamanego krzyża mordowała tych, których uważała za 'podludzi’. Przyznawanie się dzisiaj do nazizmu to bezsprzecznie określanie siebie jako morderca i ludobójca, gdyż taki jest nieuchronnie ostateczny wynik takiego nastawienia, które na początku głosi niechęć i wrogość do innych, które określa rasizm, antysemityzm i homofobię jako zalety, tak jak to czynili wyznawcy nazizmu. I to dzieje się w naszym kraju, który doznał tyle szkód, tak wiele ucierpiał podczas nazistowskiej okupacji” – mówił Leon Weintraub.

Druga część uroczystości miała miejsce pod Pomnikiem Ofiar Obozu na terenie byłego Auschwitz II-Birkenau. Rabini oraz duchowni różnych wyznań chrześcijańskich wspólnie odczytali psalm 42 z Księgi Drugiej Psalmów, a uczestnicy ceremonii złożyli przy pomniku znicze upamiętniające ofiary Auschwitz.

Wcześniej byli więźniowie wraz z dyrekcją oraz pracownikami Miejsca Pamięci Auschwitz złożyli wieńce na dziedzińcu Bloku 11 w Auschwitz I.

 

 

Wystąpienie dyrektora Muzeum Auschwitz dr. Piotra M. A. Cywińskiego na obchodach 74. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz:

Na początku było słowo.
A potem, gdy było już u ludzi,
okazało się, że słowo nasze potrafiło także niszczyć.

Simone Alizon wspominała:
„Nasze słowa nie są waszymi słowami”.

Rampa to nie to samo, co peron.
Numer to nie to samo, co imię.
Segregacja czy selekcja to nie to to samo, co wybór.
Barak to nie to samo, co budynek.

I dziś słowa mają swoją moc.
I także niszczycielską.

W Internecie, w dyskusji, na forum, w komentarzach.
W mediach, tytułach, podpisach.
W zestawieniach pojęć, gdy ukazuje się ludzi biednych,
zastraszonych, uciekających… z zarazkami i chorobami.

W języku debaty politycznej,
w demagogii,
w populizmie.

W brutalnych zdaniach tych,
którzy – mając służyć – chcą przewodzić.

Słowa nienawiści zatruwają wyobraźnię i otępiają sumienia.
Może dlatego tak wielu milczy wobec zła.
Cały niemalże świat milczał wobec zeszłorocznego ludobójstwa w Birmie.

Słowa nienawiści tworzą nienawiść.
Słowa dehumanizacji odczłowieczają.
Słowa gróźb zwiększają zagrożenie.

Dlaczego więc nie uczymy o tym w szkołach?
Dlaczego więc nasze prawo tworzy na to przyzwolenie?
Dlaczego homilie to przemilczają?
Dlaczego media używają języka wojny dla opisania pokoju?

Już zaczęliśmy za to płacić.
W Polsce, w Europie, na świecie.

Został jeden rok, jeden rok,
do 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz.
Do światowych obchodów, które powinny być świętem zwycięstwa!
Tymczasem boimy się, jak wiele zniszczenia można jeszcze dokonać słowami.

Inny więzień Raphaël Esrail napisał:
„Obóz nie jest wspomnieniem.
Dla większości z nas,
jego świat jest wszechobecny w naszej codzienności.”

Nie znam straszniejszego ostrzeżenia.
Ostrzeżenia przed naszymi własnymi słowami.

 

Zobacz również:

Złożyli wieńce pod Ścianą Straceń w 74. rocznicę wyzwolenia obozu – FILM