Sebastian K: Jestem niewinny. Relacja z posiedzenia sądu – FOTO

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   29 lipca 2018 13:19
Udostępnij

Sąd Rejonowy w Oświęcimiu odrzucił wniosek prokuratury o warunkowe umorzenie postępowania wobec Sebastiana K., który konsekwentnie powtarza: Jestem niewinny.

Sprawa dotyczy wypadku drogowego, do którego doszło w Oświęcimiu 10 lutego 2017 roku. Uczestniczył w nim Sebastian K, wówczas 20-letni kierowca fiata seicento i samochód rządowy, wiozący ówczesną premier Beatę Szydło.

Wniosek o umorzenie

Winę za spowodowanie tego zdarzenia śledczy od samego początku przypisują młodemu oświęcimianinowi. On sam od chwili, kiedy usłyszał zarzuty (niecałe pięć godzin po wypadku), przekonuje, że jest niewinny. Wtóruje mu cały czas jego pełnomocnik, krakowski adwokat Władysław Pociej.

Choć sprawa budzi wiele niewyjaśnionych dotąd wątpliwości, Prokuratura Okręgowa w Krakowie zdaje się ich nie zauważać. Świadczy o tym fakt, że złożyła do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania karnego. Ten zaś jest możliwy do zastosowania, gdy kwestia winy i okoliczności przestępstwa nie budzą wątpliwości.

Sąd Rejonowy w Oświęcimiu chciał się wyłączyć z prowadzenia tego postępowania. Jednak Sąd Apelacyjny w Krakowie uznał, że to właśnie oświęcimski wymiar sprawiedliwości rozpatrzy opisywaną sprawę.

Dziennikarze

Dlatego też w miniony czwartek, punktualnie o godzinie 10, sędzia Agnieszka Pawłowska rozpoczęła posiedzenie, które liczebnie zdominowali przedstawiciele mediów.

I właśnie dziennikarzami zajmował się sąd przez większość czasu trwania posiedzenia. Każdy przedstawiciel mediów musiał bowiem wypełnić wniosek o możliwość rejestracji obrazu i/lub dźwięku podczas posiedzenia sądowego. Sędzia Agnieszka Pawłowska każdy wniosek weryfikowała, sprawdzając legitymacje prasowe przedstawicieli mediów.

Ponieważ wniosków było kilkanaście, ich rozpatrywanie trwało ponad pół godziny. Następnie padło pytanie do prokuratora i pełnomocnika jednego z pokrzywdzonych (żaden z pokrzywdzonych nie pojawił się na rozprawie) oraz Sebastiana K. i jego adwokata, czy mają coś przeciwko rejestracji obrazu i dźwięku. Nikt nie miał, z tym, że oskarżony zastrzegł sobie, by nie publikować jego nazwiska i wizerunku utrwalonego podczas posiedzenia.

Wizerunek

To zastrzeżenie nie dotyczy Faktów Oświęcim. Reporter eFO już poza salą sądową spytał o sprawę wizerunku, wielokrotnie publikowanego już na naszych łamach.

„Pan może publikować” – mówi Sebastian K.

Dlatego też, w przeciwieństwie do ogólnopolskich mediów, nie musimy zamazywać twarzy na zdjęciach, na których widnieje młody oświęcimianin.

Posiedzenie

Po pozytywnym rozpatrzeniu wniosków dziennikarzy i operatorów, sąd przystąpił do rozpatrzenia wniosku Prokuratury Okręgowej w Krakowie o warunkowe umorzenia postępowania karnego wobec Sebastiana K.

„W ocenie prokuratury zebrany w tej sprawie materiał dowodowy uzasadnia przesłanki do zastosowania warunkowego umorzenia postępowania. Wnoszę o podjęcie przez sąd takiej decyzji na okres próby wynoszący rok od uprawomocnienia się postępowania. I zamiast obowiązku naprawienia szkody, zapłaty nawiązki w wysokości półtora tysiąca złotych na rzecz wskazanej przez sąd organizacji niosącej pomoc ofiarom wypadków drogowych” – stwierdza Rafał Babiński, szef prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Obrońca podtrzymał stanowisko złożone sądowi na piśmie 30 kwietnia 2018 roku, w którym sprzeciwia się warunkowemu umorzeniu.

„Wbrew twierdzeniu prokuratury wina i okoliczności tego zdarzenia pozostawiają bardzo wiele wątpliwości, które mogą być wyjaśnione tylko w toku procesu” – zapewnia Władysław Pociej.

„Wnoszę tak, jak mój obrońca. Sprzeciwiam się warunkowemu umorzeniu postępowania karnego” – potwierdza stanowisko pełnomocnika Sebastian K.

„Sąd na mocy artykułu 341 paragraf 2 „Kodeksu postępowania karnego”, wobec tego, że oskarżony sprzeciwia się warunkowemu umorzeniu postępowania, postanowił skierować sprawę na rozprawę. To wszystko, zamykam posiedzenie” – kończy sędzia Agnieszka Pawłowska.

Szczerze, to mi ulżyło

Chwilę później wszystkie kamery, aparaty fotograficzne i mikrofony, były skierowane w stronę Sebastiana K. i Władysława Pocieja, którzy stanęli tuż za drzwiami sali sądowej nr 201.

Pada pytanie, dlaczego Sebastian K. nie zgodził się na warunkowe umorzenie postępowania.

„Bo to byłoby niesprawiedliwe” – podpowiada teatralnym szeptem Władysław Pociej.

„Brakowałoby w tym wszystkim sprawiedliwości. Nie czuję się winny tego wszystkiego” – stwierdza Sebastian K.

„A kto powinien czuć się winny” – pada kolejne pytanie?

„ To już sąd uzna, kto zawinił” – mówi oświęcimianin.

„A współwinny się pan czuje” ?

„Nie” – ucina krótko. Chwilę później dodaje: „To wszystko jest jak najbardziej stresujące. Zdaję sobie sprawę z tego, że to się będzie ciągnąć, będzie to pewnie długi proces, ale jestem cierpliwą osobą. Szczerze mówiąc, to ulżyło mi, że to wszystko pójdzie dalej”.

Dziennikarzy interesuje, czy Sebastianowi K. udaje się prowadzić normalne życie.

„Aktualnie jest dużo lepiej niż było. Po prostu mam już do tego odpowiedni dystans. Jedynym minusem jest to, że ludzie, przechodnie, czasami nie dają spokoju. Zazwyczaj pytają, czy to faktycznie ja i jak się sprawy mają. Słyszę jednak od nich głosy wsparcia” – relacjonuje Sebastian K.

Władysław Pociej słyszy pytania o długość i wynik procesu.

„Jeśli chodzi o czasokres, to nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. To będzie zależało w dużej mierze od tego, czy świadkowie będą zdyscyplinowani, i czy będą się stawiać na wyznaczone terminy. Wszyscy świadkowie w tej sprawie” – podkreśla stanowczo.

„Natomiast jeśli chodzi o wynik, nigdy nie mogę powiedzieć, że jestem jego pewien. Natomiast zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby uargumentować, że winę za to zdarzenie ponosi kto inny. W moim przekonaniu całą winę” – dodaje adwokat.

„Przyjęcie warunkowego umorzenia postępowania oznacza całkowite przyjęcie winy oskarżonego za czyn, który miał popełnić. Jak powiedział prokurator, gdy wina i okoliczności nie budzą wątpliwości, można postępowanie warunkowo umorzyć. W tym przypadku, w moim przekonaniu, zarówno kwestia winy, jak i okoliczności budzą ogromne i rażące wątpliwości” – ocenia Władysław Pociej.