Z Nikolą i Tomkiem po Europie, część 8 – FOTO

Paweł Wodniak  |   Fakty,Turystyka  |   5 września 2016 21:58
Udostępnij

Nikola i Tomek dziewiątego i dziesiątego dnia wyprawy zwiedzali Bukareszt i przejechali Drogę Transfogarską, uznaną przez wielu za najpiękniejszą trasę na świecie. Podróży patronują Fakty Oświęcim.

Nikola i Tomek opisują dziewiąty dzień podróży:
Wybraliśmy się motocyklem na zwiedzanie Bukaresztu. Oglądamy gigantyczny gmach parlamentu rumuńskiego, wybudowany według pomysłu Nicolae Ceausescu. To najcięższy budynek na świecie. Wielkością natomiast ulega tylko amerykańskiemu Pentagonowi. By go zbudować, budowlańcy wyburzyli piątą część miasta.

Zapisujemy się na zwiedzanie w języku angielskim. Nie kupujemy drogiego pozwolenia na robienie zdjęć wiec wykonujemy je szybko i po kryjomu. Przed wejściem kontrola jak na lotnisku. To, co zobaczyliśmy, przerosło nasze wyobrażenia. Kryształowe żyrandole o wadze pięciu ton, jedwabne zasłony, wszechobecne złoto i brąz oraz różowe marmury, to tylko niektóre zdobienia które można tam podziwiać. Zachwyceni rumuńskim socrealizmem zwiedzamy pozostałą część miasta wybudowaną w tym samym czasie, co parlament. Oczywiście podziwiamy również starówkę. Potem, zmęczeni, ale pełni wrażeń wracamy do hotelu. Po nocy bowiem czekają na nas Karpaty i Droga Transfogarska, najpiękniejsza trasa świata.

Nikola i Tomek opisują dziesiąty dzień wyprawy motocyklowej:
Z hotelu wyjeżdżamy o godzinie 8. Przed marketem zjadamy szybkie śniadanie i jedziemy do miejscowości Curtea de Arges, by stamtąd wyruszyć w, podobno najpiękniejsza trasę na świecie, czyli Drogę Transfogarską. Był to najbardziej oczekiwany przez nas punkt wyprawy. Pomysł, by tam pojechać, siedział w mojej głowie już od dawna.

Podążamy przez malownicze wioski z nieco zaniedbanymi, ale mającymi swój wspaniały klimat domami. W każdym gospodarstwie widać niewielki sad. Mijamy tablicę z napisem „Droga Transfogarska”. Droga najpierw prowadzi pomiędzy drzewami, więc za wiele nie widać. Ku naszemu zaskoczeniu po minięciu tunelu naszym oczom ukazała się ogromna zapora wodna. Zatrzymujemy się tam na zdjęcia.

W sumie co chwilę stajemy, żeby wszystko sfotografować. Jedziemy dalej i tuż przed najwyższym punktem trasy stajemy w korku w środku tunelu. Nie bardzo jest czym oddychać, w powietrzu unoszą się same spaliny, więc jakoś przeciskamy się na zewnątrz. Na zjeździe, podczas kolejnego postoju, widzimy stado owiec pędzone przez pasterzy z psami. A chwilę później luźno biegające po drodze i poboczu świnie. Trudno szukać kogoś, kto je wypasa.

Dojeżdżamy do miejscowości Avrig. Pensjonat, w którym dokonaliśmy rezerwacji, okazuje się restauracją z pokojami. Akurat trwa wesele, a raczej jego poprawiny. Już wiemy że się nie wyśpimy. Pensjonat z zewnątrz nie wygląda szczególnie. Jednak dysponuje ładnymi pokojami i wspaniałą kuchnią o czym mogliśmy się osobiście przekonać.

To małe miasteczko. Ciężko jest nam dogadać się po angielsku. Ale jakoś dajemy radę. Do bardzo późnego wieczora siedzimy w ogrodzie restauracji i przy dźwiękach rumuńskiego wesela smakujemy regionalnej kuchni i alkoholi. Jutro czeka nas Transalpina.

O planach wyprawy pisaliśmy TUTAJ. Wszystkie wpisy są dostępne pod tagiem Z Nikolą i Tomkiem po Europie.

 

Najnowsze realizacje wideo

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .