Z Nikolą i Tomkiem po Europie, część 5 – FOTO

Paweł Wodniak  |   Fakty,Turystyka  |   31 sierpnia 2016 16:14
Udostępnij

Nikola i Tomek Gierkowie byli, delikatnie mówiąc, zdumieni, a nawet przerażeni zwyczajami, jakie panują w greckich miastach. Piątego dnia wyprawy, której patronują Fakty Oświęcim, zwiedzili motocyklem Saloniki.

Nikola i Tomek opisują piąty dzień podróży, której patronują Fakty Oświęcim:
Dzisiaj ponownie dosiadamy motocykla i jedziemy na dłuższą wycieczkę do Saloników. To drugie co do wielkości, po Atenach, miasto w Grecji. Miejscowi nazywają je współstolicą. Mieści się w nim węzeł transbałkańskich autostrad.

Z powodu 40-stopniowego upału nie zakładamy na siebie całego motocyklowego rynsztunku. Z dodatkowego wyposażenia wystarczają kurtki i kaski.

Po dotarciu do miasta jesteśmy trochę przerażeni i zdziwieni sposobem jazdy kierowców. Jest dokładnie tak, jak w opisach, które czytaliśmy przed wyjazdem z Polski. Liczbę pasów na jezdni kierowcy wyznaczają sobie w zależności od natężenia ruchu. Sygnalizację świetlną respektuje może połowa kierowców, a piesi chodzą gdzie chcą i kiedy chcą. Motocykliści i „skuterowcy” w większości jeżdżą bez kasków i w sandałach.

Zatrzymujemy się w cieniu na chwilę wytchnienia. Obserwujemy ulice. Liczba jednośladów w tym mieście jest doprawdy imponująca i jednocześnie zadziwiająca. Gdyby u nas ludzie przesiedli się na takie małe skutery, nie byłoby korków i problemów z parkowaniem. No ale cóż .

Wracamy na motocykl. Zjeżdżamy praktycznie całe miasto, nagrywając przy okazji kilka filmików.  Zatrzymujemy się jeszcze w nadmorskiej kawiarni i kilku sklepach motocyklowych. Do hotelu wracamy wieczorem.

Dokonujemy zmian w planie naszej wyprawy. Jak już wyjdziemy z Grecji to w Bukareszcie zostaniemy na dwa dni, a nie tylko na nocleg, jak planowaliśmy. Generalnie musimy też przestawić cztery kolejne noclegi.

O planach wyprawy pisaliśmy TUTAJ. Wszystkie wpisy są dostępne pod tagiem Z Nikolą i Tomkiem po Europie.

Najnowsze realizacje wideo

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .