Z Nikolą i Tomkiem po Europie, część 2 – FOTO

Paweł Wodniak  |   Fakty,Turystyka  |   28 sierpnia 2016 14:17

Drugiego dnia podróży po Europie Nikola i Tomek Gierkowie przejechali 700 kilometrów. Przez sporą część Serbii i Macedonię dotarli do Grecji. Wyprawie patronują Fakty Oświęcim.


Nikola i Tomek opisują drugi dzień podróży:
Drugi dzień zaczął się później niż planowaliśmy. Wyruszyliśmy dopiero przed godziną 8 ponieważ goście w hotelu świetnie się bawili całą noc. Półprzytomni jakoś wstaliśmy, zapakowaliśmy graty na motor i ruszyliśmy do centrum Belgradu, mijając po drodze przygotowania do rajdu ulicznego.

Natknęliśmy się na spożywczak i piekarnię. Kupiliśmy mały chleb i napoje, zjedliśmy po drożdżówce i w trasę. Serbię przelatujemy z postojami jedynie na tankowanie i opłaty na bramkach. Na południu Serbii autostrada się kończy Zaczyna się jednopasmowa droga, potem znów autostradą i tak parę razy. Może to i lepiej, bo już pomału przysypialiśmy. Strasznie się ciągła ta podróż po Serbii. Ale mieliśmy czas na podziwianie wspaniałych widoków w południowej części tego kraju.

Granica z Macedonią, znowu straszny korek do okienek i znowu z przeciwnej strony niż stoimy. Serbscy pogranicznicy sprawdzili dokumenty, spytali co wieziemy i dokąd jedziemy. Ruszamy do okienek po stronie Macedonii. To samo, ale zapytali też o zieloną kartę. Jak zobaczył, że trzymam ją w teczce i w folii w kufrze to się roześmiał. A prawda jest taka, że jak sie celnik uprze to może kazać wykupić nową, gdy nasza jest pomięta, a nawet złożona na pół.

Ruszamy dalej. Pierwszy widok: syf, bieda, brud i ubóstwo. Poraża, ale jakoś znika razem z liczbą nawiniętych kilometrów. Dalej już droga wiedzie przez góry i jest to, jak do tej pory, najładniejsza trasa, jaką jechaliśmy kiedykolwiek. Z nadmiaru szczęścia zapominam trochę o przepisach, ale mój towarzysz podróży studzi moje zamiary. W końcu granicą z Grecją. Bramki, opłaty…

Zmęczeni, spoceni i niewyspani odliczamy kilometry do celu. 40 kilometrów przed nim atakuje nas najdroższe paliwo na trasie półtora euro za litr. Drogo, ale co zrobić? W końcu docieramy na miejsce z ponad 700 kilometrami na liczniku za dzisiejszy dzień.

O planach wyprawy pisaliśmy TUTAJ. Wszystkie wpisy są dostępne pod tagiem Z Nikolą i Tomkiem po Europie.