W 40 dni dookoła Europy, czyli dwie studentki jadą autostopem

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   1 października 2010 13:09
Udostępnij

Czy można przejechać Europę, nie wydając ani jednego euro na transport i mieszkanie? Dwie śliczne studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego, oświęcimianka Agnieszka Ludwikowska i szczecinianka Weronika Kostrzewa postanowiły udowodnić niedowiarkom, że można. I to w 40 dni.

Agnieszka i Weronika od dziecka uwielbiają podróże i przygody. Studiowały za granicą, gdzie miały okazję poznać wiele wspaniałych ludzi. Pewnego dnia postanowiły, że wezmą plecaki i wyruszą w podróż za jeden uśmiech po Europie, aby po raz kolejny poczuć przygodę i zawrzeć nowe znajomości.

Najbardziej entuzjastycznie do planów Agi i Weroniki podeszli przyjaciele.
– Nasi przyjaciele byli bardzo rozentuzjazmowani naszą podróżą. Martwili się o nas, wspierali, radzili na co mamy uważać – opowiadają młode podróżniczki.

Bardzo ważne dla obu dziewczyn było wsparcie rodziców, którzy z rodzicielską troską podchodzili do podróży życia swoich córek. Jak opowiada Agnieszka, czuła, że realizuje jedno z niespełnionych marzeń swoich rodziców, którzy również kochają podróże.
–  Myślę, że właśnie dlatego też tak dobrze podeszli do tego tematu. Na pewno bardzo się martwili, ale byli zadowoleni z tego, co robię – mówi Aga.

Co ciekawe z podróży swojej starszej siostry skorzystała również Karolina Ludwikowska, siostra Agnieszki.
– Kiedy usłyszałam co planują dziewczyny, byłam absolutnie zachwycona. W końcu przejechanie autostopem Europy zasługuje na miano przygody życia. Dzięki ich wyprawie mogłam zobaczyć co znaczy europejska gościnność, dowiedzieć się jak otwarci są ludzie zachodniej Europy oraz jak potrafią okazywać swoją bezinteresowność – cieszy się Karolina.

Jednak zanim wyruszyły w wyprawę, musiał minąć długi okres przygotowania.
– Musiałyśmy opracować trasę, zdobyć informacje na temat miejsc do których się udamy, skompletować rzeczy potrzebne w podróży – opowiada Agnieszka Ludwikowska.

Przygotowania pochłonęły największą ilość pieniędzy, gdyż trzeba było zakupić plecaki, wygodne buty, notebooka. Dziewczyny zaplanowały, że z każdego miejsca będą robiły reportaże, które będą umieszczać na swoim blogu (www.whereisthehome.blogspot.com) oraz na Facebooku. Po około trzech miesiącach mogły założyć plecaki na ramiona, w których znajdowały się tylko najpotrzebniejsze rzeczy i zacząć łapać samochody, którymi będą podróżowały. Nie było mowy o krótkich spódniczkach i szpilkach, bo w takiej podróży były one całkowicie zbędne.

Pierwsza próba zatrzymania kierowców trwała dość długo.
– Niestety początkowo zabrakło nam doświadczenia i ustawiłyśmy się w mało odpowiednim miejscu – relacjonuje Agnieszka.
W końcu po dłuższym czasie oczekiwania mogły wsiąść do pierwszego tira, którym wyruszyły z Krakowa w kierunku Pragi. Cel, czyli Lizbona, był wciąż bardzo odległy.

Już przed wyprawą załatwiały sobie miejsca do spania, poprzez stronę internetową. Na szczęście po każdej męczącej podróży czekał na nich dom, ciepły posiłek, wygodne łóżko oraz… praca. Co prawda nie musiały kosić trawy czy sprzątać, lecz siadały przy komputerze i przygotowywały relację radiową i wideo z swoich poczynań. Po pracy przychodziło to co najlepsze, czyli zabawa. W każdej miejscowości zostawały jeden dzień, który poświęcały na zwiedzanie i poznawanie ludzi. Bariery językowe, jak opowiadają, nie były żadną przeszkodą.

Raz po raz przychodziły kolejne odcinki do pokonania. Podróż do Lizbony zaplanowały trasą południową, czyli przez Czechy, Niemcy, Włochy, Francję, Hiszpanię aż do Portugalii. Powrót trasami północnymi, przez Hiszpanię, Belgię, Holandię i Niemcy do Polski.

Jak to w tego typu wyprawach bywa, na trasie spotkało ich wiele przygód. Były również momenty, które mogły zakończyć się źle.

– Pewnego razu dość długo nie mogłyśmy złapać żadnego samochodu. W końcu podszedł jakiś kierowca, który mówił tylko po węgiersku i pokazał nam, gdzie ma tira. Mimo, że w ogóle nie rozumiałyśmy tego języka, to byłyśmy tak zdesperowane, że poszłyśmy z nim. Kiedy wsiadłyśmy do tej ciężarówki, zauważyłyśmy, że w kabinie leży bardzo dużo magazynów pornograficznych i prezerwatyw. Wtedy zaczęłyśmy udawać, że dzwoni do nas kolega który powiedział, że przyjedzie po nas. W ten dzień odpuściłyśmy sobie dalsze podróżowanie i wróciłyśmy do miejsca, gdzie się zatrzymałyśmy – opowiada Agnieszka.

Mimo przygody z Węgrem, dalsze podróżowanie przebiegało bardzo dobrze. Aż w końcu po 40 dniach podróży, dziewczyny powróciły do Polski. Co wtedy czuły?
– Na pewno nie było jakiejś euforii. Mogę powiedzieć, że był nawet smutek, że ta podróż się kończy. Cieszyłyśmy się z jednego, że w końcu będziemy mogły odpocząć w swoich łóżkach. Lecz było nam dziwnie, nie mogłyśmy się początkowo odnaleźć w tej rzeczywistości, w której przecież żyłyśmy ponad dwadzieścia lat – mówi wzruszona młoda podróżniczka.
Same, na własnej skórze doświadczyły tego, o czym mówił Marek Kamiński, że tak naprawdę liczy się droga, nie cel.

Kiedy lipcowego popołudnia wyruszały z Krakowa, nie wiedziały co je czeka. 40 dni później z ostatniego samochodu wysiadają dwie, odmienione studentki. Mocniejsze psychicznie, z bagażem doświadczeń. Dowiedziały się czym jest prawdziwa przyjaźń, bo nie ulega wątpliwości, że czas, który spędziły razem jeszcze bardziej je do siebie zbliżył. A co najważniejsze poznały nowych ludzi, z którymi do dzisiaj utrzymują kontakt.

Już dzisiaj planują kolejne wyprawy. Gdzie?
– Na pewno moją najbliższą wyprawą będzie Praga. Marzy mi się również podróż na wschód, aż do Australii – odpowiada z uśmiechem Agnieszka, nazywana przez niektórych małym Markiem Kamińskim w spódnicy.

Każda podróż kiedyś się skończy, nawet gdyby było ich bardzo wiele i byłyby bardzo długie. Co więc przynosi podróżowanie? Przede wszystkim pewność, że dobrze przeżyło się jedyne życie, wspomnienia oraz doświadczenia. Ale co najważniejsze i co potwierdzają Agnieszka i Weronika, można doświadczyć tego o czym pisał Edward Stachura: „Przed wszystkimi podróżami: w Bieszczady, na Jukatan, do Patagonii, dookoła świata, na biegun północny, południowy, na Księżyc, na Marsa, na Wenus, dokądkolwiek, przed wszystkimi tymi podróżami – jest jedna prawdziwa podróż i absolutna: w głąb siebie”.

Rozmowa z Agnieszką Ludwikowską w Faktach TV.

Najnowsze realizacje wideo