Spacer, czy na pewno? – FOTO

Redakcja eFO  |   Fakty,Meteo,Publicystyka  |   3 kwietnia 2020 00:29
Udostępnij

Sabina,  prowadząca bloga fotoeskapady.pl, której zdjęcia można często podziwiać na naszym Instagramie po ostatnim spacerze podzieliła się pewną historią.

W niedzielę zrobiłam pierwszy od ponad dwóch tygodni teren. Stawy, las, zasiadka na ślepowrony pośrodku wysuszonego stawu – jak wszyscy wiemy, zapach średni, ale ludzie z reguły w takie miejsca nie zaglądają.

Wydawało mi się, że bezpiecznie będzie wyjść o piątej rano i wrócić przed ósmą. Okazało się jak, dużym jest to złudzeniem.

Gdy już wsiadałam o 7.30 do samochodu widzę, że jedzie na rowerach w moją stronę dwóch panów, około sześćdziesięcioletnich, jeden (przepraszam za tak obrazowy opis), pluje na drogę. Niektórzy tak w zwyczaju mają.

Podjeżdżają do mnie, staram się szybko zapakować ze sprzętem, ale jeden z panów zagaduje o fotografię. Drugi nudząc się mówi 

„To ja już jadę, miło była Pana poznać” –  i odjeżdża.

Czyli właśnie, na przejażdżce, dwóch zupełnie obcych ludzi poznaje się, jedzie drogą, rozmawia beztrosko, potem próbują konwersować z kolejną obcą osobą.

Ilu takich jest myślę, dużo

Ta sytuacja pokazała mi, że nie ma miejsc bezpiecznych. Ani las, ani stawy, ani szlaki górskie – bezpiecznymi nie są. Mogłam nie spotkać panów, tylko wdepnąć w ślinę jednego z nich, bądź przejechać po niej rowerem, przynieść do domu, do rodziny, a  przy bezwzględnej konieczności wyjścia, roznieść dalej. 

 

Fot. fotoeskapady.pl

 

Może nic się nie stanie

Może. Ale tworzy się z mojej sytuacji i wielu podobnych – łańcuszek, i na którymś z jego ogniw może ktoś zachorować, a nawet umrzeć. 

Ja, ktoś z rodziny, znajomych, ktoś obcy, dwudziestolatek, staruszek, dziecko, a w końcu lekarz, który wyjścia nie ma i musi być w pracy.

Wirus mutuje i sięga już po wszystkich. Postanowiłam, że do końca epidemii nie pójdę w teren nawet o świcie. 

Od dzisiaj wychodzę tylko tam, gdzie bezwzględnie będę musiała. Poza tym siedzę w domu.  Przyroda będzie trwała, a dwa, trzy, czy nawet cztery miesiące miną szybko. 

Moja fotograficzna szuflada coś tam kryje, będę do niej sięgać, zawieszać oko i pokazywać. 

A dzisiaj…?

Dzisiaj wschód słońca z terenu, z którego nie jestem dumna. Nie powinnam się na niego wybrać. Pokażę parę kadrów z niego w najbliższym czasie, a potem już tylko „szufladowe”. 

Zostaję w domu.

Kilka zdjęć z poprzednich wypraw:

 

Komentarze
  • 4 kwietnia 2020 21:14

    yousek

    Ależ Pani napisała czarny scenariusz. A wystarczy wyjść na balkon lub wychylic się przez okno, a jakiś sąsiad z góry splunie…. Także wybieram spacer.

  • 5 kwietnia 2020 10:05

    jaki

    ja zostaję przy samotnym rowerkowaniu bo w czterech ścianach można dostać świra. przy moim chorym kręgosłupie forma spaceru rowerowego jest najbardziej wskazana bo najmniejsze obciążenie kręgosłupa.
    wybieram trasy najmniej uczęszczane ,przeważnie groble między stawami i 20-30 min. to wystarczająca norma.


Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.

Więcej informacji w regulaminie komentarzy.