OŚWIĘCIM. Urodzona w KL Auschwitz

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   31 stycznia 2009 15:36
Udostępnij

Stefania Wernik z domu Piekarz, obecnie mieszkająca w Osieku koło Olkusza, urodziła się 8 listopada 1944 roku w KL Auschwitz II-Birkenau. Według matki Anny, dziecko otrzymało numer obozowy 89136, który wytatuowano na nodze. Dziś jest całkowicie nieczytelny.

Stefania wraz z matką przeżyła pobyt w obozie. Obecnie pełni społecznie funkcję sekretarza Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych – Koło nr 1 w Olkuszu. Jej matka, Anna Piekarz, urodziła się 13 lipca 1918 roku w Czubrowicach. Mieszkała w Osieku. Przywieziono ją do Auschwitz z aresztu w Olkuszu 13 maja 1944 roku i oznaczono numerem 79414. 8 listopada 1944 roku urodziła córkę Stefanię.

Po opuszczeniu obozu przez załogę SS, na kilka dni przed wyzwoleniem, które nastąpiło 27 stycznia 1945 roku, wraz z niemowlęciem wyruszyła pieszo w kierunku Olkusza. Kilka lat temu opowiedziała swoje przeżycia pracownikom Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu.Zmarła niedawno Anna Piekarz, podczas okupacji hitlerowskiej mieszkała z mężem w Czubrowicach. W maju 1944 roku wybrała się do mamy, która mieszkała w Osieku, żeby przynieść trochę żywności. Musiała jednak przekroczyć granicę pomiędzy III Rzeszą, a Generalnym Gubernatorstwem. Była wtedy w drugim miesiącu ciąży. Szła wtedy w towarzystwie kilkunastu innych kobiet, które szmuglowały żywność. Sądziła, że jak one przejdą, to i jej się uda. Po przekroczeniu granicy całą grupę zatrzymali dwaj Niemcy z psami.

Przerażone kobiety usłyszały ?Halt!? i musiały się zatrzymać. Zaprowadzono je na pobliski posterunek graniczny i tam trzymano do wieczora. Rozpętała się w tym czasie straszna burza. Wieczorem zawieziono je do Olkusza i umieszczono w areszcie, w którym przemoczone przesiedziały do rana. Niemcy powiedzieli im, że zostaną wywiezione samochodem do Auschwitz i tak się też stało.

Zaraz po przyjeździe do obozu ?przywitała? je funkcyjna Niemka słowami: ?Wiecie ?cugangi?, co to jest. Tu jest lager śmierci?.  Zaprowadzono je do łaźni i kazano rozebrać się do naga. Potem zostały ogolone na całym ciele, ostrzyżono im głowy i wydano więzienne ubranie oraz drewniaki na nogi. Kobiety trafiły do baraków.

Z powodu ciąży Annę Piekarz przed porodem przeniesiono do innego baraku.  Poród rozpoczął się w poniedziałek po południu, ale urodziła dopiero w środę. Potem przez dwa tygodnie leżała tak słaba, że nawet dziecka nie mogła karmić. Pewna stara Rosjanka przynosiła jej córkę i dostawiała do piersi. Stefania, która przyszła na świat cały czas była przy niej.

W styczniu 1945 roku zbliżało się wyzwolenie.  Kiedy esesmani uciekli przed żołnierzami Armii Czerwonej, wcześniej podpalając część obozowych baraków, zawinęła dziecko w koc, znalazła jakiś taboret, włożyła tam córkę i uciekła. Spotkała po drodze jakiegoś Niemca. Córka wtedy strasznie płakała, a ten radził dać jej cukru, żeby się uspokoiła. Poszła dalej, ciągnąc na sznurku obozowy taboret, w którym leżała córka.

Tak doszła do Libiąża. Tam zatrzymała się u gospodarzy, którzy ją przygarnęli. To byli zamożni ludzie, którzy mieli sklep. Byli dla niej bardzo dobrzy, dawali jej wszystko, co potrzebowała. Dla dziecka przygotowali kołyskę. Mogła u nich być dłużej, ale chciała dostać się jak najszybciej do rodzinnego domu. Mieszkała u nich tylko tydzień.

Potem dotarła do Krzeszowic, gdzie jej brat służył u jednych z państwa. Tam przenocowała, a jedna z kobiet pojechała powiadomić jej męża do Czubrowic, żeby po nią przyjechał. Mąż nie chciał uwierzyć, że to prawda, bo myślał, że ona już nie żyję.  W końcu to jednak do niego jakoś dotarło i 8 lutego 1945 roku przywiózł ocalone z Auschwitz do domu swojej teściowej w Osieku.

Kiedy później już powróciła do Czubrowic, mąż poszedł do urzędu stanu cywilnego zgłosić fakt narodzin dziecka, ale nie powiedział, że córka urodziła się w obozie Auschwitz. Podał jako miejsce urodzenia Czubrowice. Bał się, żeby nie było jakichś kłopotów. Córka Stefania dopiero po ślubie przeprowadziła sądownie zmianę miejsca urodzenia w swojej metryce.

Stefania Wernik nie może pamiętać tragicznych wydarzeń, których świadkiem była jej matka, wszak w momencie wyzwolenia KL Auschwitz 27 stycznia 1945 roku miała zaledwie niecałe trzy miesiące. Miewa jednak do dzisiaj męczące sny, w których ciągle przed czymś ucieka. Po przebudzeniu jest szczęśliwa, że to był tylko koszmar senny.

 

*
Autor jest historykiem pracującym w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Najnowsze realizacje wideo

Komentarze
  • 1 lutego 2009 05:25

    Anonim

    Piękna kobieta. A jakimi drogami chodzi ludzka psychika, jeśli w umyśle płodu, a potem noworodka odcisnęła się atmosfera obozowa. Niewiarygodne….


Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.

Więcej informacji w regulaminie komentarzy.

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .