polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Paweł Mucha nie przeszedł obojętnie obok nieprzytomnego człowieka z wenflonem wkłutym w dłoń, siedzącego na przystanku autobusowym. Fot. Paweł Wodniak
W poniedziałkowe popołudnie Paweł Mucha z Grojca wracał ze swoją mamą samochodem z zakupów. Przez okno auta dostrzegł człowieka śpiącego na przystanku autobusowym przy ulicy Jagiełły, nieopodal skrzyżowania z ulicą Pod Olszyną.
Jak wynika z relacji 14-latka i jego matki, nie jest to w tym miejscu niespotykany widok. Podobno dość często „odpoczywają” tam mieszkańcy, których zmęczyła zbyt duża dawka wypitego alkoholu.
Po powrocie do domu Paweł wsiadł na rower i pojechał na przejażdżkę. Jadąc obok przystanku zobaczył, że „śpioch” ma w dłoni wenflon, służący do dożylnego podawania leków. To zaniepokoiło 14-latka
„Oddychał, ale był bez kontaktu. Mówiłem do niego, jednak nie reagował. Nie ruszałem go, bo nie wiedziałem, czy przypadkiem czegoś nie brał” – opowiada młody człowiek.
Dodaje, że przystanek mijali przechodnie, ale przechodzili obojętnie. Nastolatek zadzwonił do mamy.
„Odruchowo zadzwoniłam na straż miejską. Miałam wrażenie, że niechętnie odebrali moje zgłoszenie, bo na tym przystanku często przebywają pijane osoby” – relacjonuje Eliza Mucha, mama Pawła.
Patrol Straży Miejskiej w Oświęcimiu przyjechał jednak na miejsce. Strażnicy próbowali ocucić mężczyznę, bezskutecznie. To właśnie oni wezwali pomoc medyczną.
Zespół ratownictwa medycznego przyjechał na sygnale, jak stwierdza 14-latek, po około 20 minutach. Młody człowiek nie mógł zaakceptować, że tak długo trzeba było czekać na przyjazd zespołu ratownictwa medycznego ze stacji pogotowia, odległej o zaledwie kilka kilometrów.
„Takie rzeczy się zdarzają, gdy wszystkie miejscowe zespoły są zajęte i dyspozytor wysyła karetkę z innej miejscowości” – mówi nam osoba świetnie znająca się na pracy pogotowia ratunkowego.