polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
O łączeniu obowiązków kapłana z grą w amatorskiej lidze hokeja oraz o inicjowanych akcjach kibicowskich z księdzem Mateuszem Dudkiewiczem, zawodnikiem Vikings Oświęcim rozmawia Paweł Obstarczyk.
Ksiądz i hokeista. Nie jest to pierwszy taki wypadek, ale na pewno jest on nietypowy. Skąd u księdza ta pasja? – Wychowałem się w Oświęcimiu, więc zamiłowanie do hokeja jest oczywiste. Od małego chodziliśmy z braćmi na ślizgawki. Tata zabierał nas na mecze Unii. Blisko nas mieszkał Marek Modrzejewski. Często grywaliśmy w hokeja na podwórku na łyżwach, rolkach lub butach.
Jak reagują na księdza zamiłowanie inni duchowni i parafianie? – Reakcje są bardzo pozytywne. Wykorzystuję hokejową pasję w pracy z dziećmi i młodzieżą. Cztery lata byłem wikariuszem w Zebrzydowicach przy granicy polsko-czeskiej. Organizowałem mecze charytatywne na rzecz dzieci z ubogich rodzin. Miały one nazwę „Ksiądz i przyjaciele vs Policjanci”. Udało się też zrobić przy parafii sezonowe lodowisko. Parafianie dopingowali, pomagali, no i sami próbowali swoich sił. Teraz jestem już trzeci rok w Bielsku-Białej. Udało się tutaj założyć mini szkółkę hokejową pod nazwą Drachma Bielsko-Biała. Zrobiliśmy też rolkowisko, gdzie organizujemy zajęcia i turnieje hokeja na rolkach.
Jak to wygląda w drużynie? – Na meczach i treningach jestem zawodnikiem, tak jak inni. Nie ważne kto kim jest poza lodowiskiem. Ważne, by na tafli dawać z siebie wszystko.
Jak się księdzu gra w z Vikingami. – Ja trenuje wtedy, kiedy mogę. Jest coraz lepiej. Cieszę się, że mamy już zagwarantowany start w play-off.
Śledzi ksiądz poczynania Aksamu Unii? – Kibicuje Unii od małego. Jestem na meczach, jak tylko obowiązki duszpasterskie pozwalają. Łatwiej jest mi jechać na trening na 22, bo to nie koliduje z niczym. Gorzej z meczami Aksamu Unii, bo o 18 zwykle mamy Mszę św. w parafii, więc pozostaje transmisja od drugiej tercji. Na mecze play-off staram się zawsze przyjechać na lodowisko.
Jaki jest według księdza poziom oświęcimskiego dopingu? – Oświęcim znany jest z głośnego, dynamicznego dopingu. Tutaj stadion żyje.
Na facebooku inicjuje ksiądz dwie akcje. Na czym one polegają? – Za nami dwa, bardzo emocjonujące mecze z GKS Tychy. Kibice dopisali. Pomyślałem, że stać nas na jeszcze więcej. Chciałbym by wzorem ligi czeskiej kibice przychodzili na mecze w koszulkach klubowych. Dlatego stworzyłem wydarzenie: „Biało-niebieski Oświęcim – załóż koszulkę na mecz!”. Druga akcja dotyczy bezpieczeństwa kobiet i dzieci. Hokej to gra ostra i nierzadko brutalna, ale tak niech będzie na lodzie, a nie na trybunach. Dlatego druga akcja to: „Kobiety i dzieci bezpieczne na stadionie”. Chodzi o to, żeby wspierać ruch na rzecz kulturalnego, pozytywnego kibicowania. Tak, żeby można było śmiało na mecze przychodzić całymi rodzinami. Aby to osiągnąć trzeba zapewnić bezpieczeństwo. Nie chodzi tu o bezpieczeństwo fizyczne, lecz psychiczne. Wielu dzieci nie ma na meczach, ponieważ rodzice nie chcą, żeby wcześnie nauczyły się „łaciny nieklasycznej”. Dlatego potrzeba wielu działań różnych środowisk na rzecz kulturalnego i pozytywnego dopingu. Zbliżające się czwartkowe widowisko naprawdę nie ucierpi, jeśli zamiast przyśpiewek obrażających innych ludzi będziemy ciągle wspierać naszych. Mieliśmy tego piękny przykład w piątek, gdy przy 0:2 cała hala włączyła się w śpiew zapoczątkowany przez eLkę „zagraj, zagraj jak za dawnych lat”.