Śmieciowy cwaniaczek – FELIETON

Paweł Wodniak  |   Fakty,Publicystyka  |   16 lutego 2016 10:59
Udostępnij

Mieszkam nieopodal Miejskiego Gimnazjum nr 2 w Oświęcimiu. Każdego dnia przed moimi oknami przechodzą dziesiątki gimnazjalistek i gimnazjalistów. Gdybym studiował socjologię, mógłbym bez szczególnego wysiłku napisać pracę magisterską o zachowaniach uczniów gimnazjum w drodze do i ze szkoły. Postanowiłem napisać ten felieton, bo wczoraj jeden z gimnazjalistów próbował dać mi lekcję, no właśnie, nie do końca wiem czego.

Tak się składa, że przed wspomnianymi oknami, przy sklepiku spożywczym, tzw. blaszaku i za kioskiem „Ruchu” młodzi ludzie urządzają sobie miejsce spotkań, głównie na dymka. Palarnia w tym miejscu daje jaką taką gwarancję, że palących nastolatków nie wypatrzą nauczyciele wracający z pracy.

Ci, którzy nie wpadli w sidła nikotynowego nałogu, a chcą towarzyszyć swoim koleżankom lub kolegom, często w tym miejscu coś przekąszają i popijają. Byłbym niesprawiedliwy, gdybym w tym miejscu nie zaznaczył, że nigdy nie widziałem, by młodzi ludzie ze wspomnianej szkoły pili cokolwiek z promilami.

W czym więc rzecz? W śmieciach. Niemała część opisywanych „blaszaków” (od zwyczajowej nazwy sklepu), towarzysząca palaczom i wcinająca drożdżówki, pączki, batoniki, popijająca sokiem, colą czy też wodą, nie potrafi korzystać z kosza na śmieci, stojącego w sąsiedztwie kiosku. Wystarczyłoby przejść kilka kroków i „zutylizować” odpad w cywilizowany sposób. Ale nie, ale nie! – jak mówią w skeczu „Król i wieśniak” Michał Wójcik i Marcin Wójcik z kabaretu Ani Mru Mru.

Opakowania i butelki lądują na trawniku za kioskiem. A gimnazjaliści idą do szkoły, albo już do domu. Pewnie na drugi dzień nawet nie dostrzegają, że śmieci już nie ma. Cóż ich to obchodzi? Ale obchodzi właścicieli kiosku i blaszaka, którzy dbają o wizerunek firmy i jej najbliższego sąsiedztwa, zbierając własnoręcznie to, co pozostawia na ziemi grupa gówniarzy-śmieciarzy.

Wczoraj około godziny 14 zobaczyłem przez okno młodzieńca z kapturem nasuniętym na głowę i trzy nastolatki. Dziewczyny rozpakowały kupione w blaszaku drożdżówki, a woreczki rzuciły pod nogi. Po chwili pod płotem za sklepem wylądowała też plastikowa butelka. Nie wytrzymałem.

Podszedłem do grupki i poprosiłem nastolatków, by korzystali z kosza na śmieci. Wtedy zakapturzony chłopak zapytał mnie o legitymację. Nie do końca był w stanie wytłumaczyć, o jaki dokument mu chodzi. Przebąknął coś o kwestii kontroli śmieci. Gdy wytłumaczyłem mu, że jestem zwykłym mieszkańcem, który chciałby mieć czysto przed blokiem, otrzymałem krótki wykład.

Otóż bowiem trawnik przylegający do bloku i trawnik, stanowiący palarnię, dzieli chodnik. Dowiedziałem się, że gdyby moje uwagi dotyczyły trawnika przy bloku, to miałbym rację. Tymczasem czepiam się śmiecenia na trawniku po drugiej stronie chodnika do czego, zdaniem nastolatka nie mam prawa. Bo to już nie mój teren.

Skłamałbym, gdybym napisał, że młody człowiek był zadziorny lub agresywny. Był raczej cwaniacki i niezbyt przekonujący, żeby nie powiedzieć – prymitywny – w swoich wywodach, którymi być może chciał zaimponować towarzyszącym mu, uroczym nota bene, dziewczynom.

Dziewczyny natomiast próbowały powstrzymać kolegę argumentując, że „gościu przecież prosi, więc wyrzucimy te śmieci”. Co prawda po tym, jak skorzystały z kosza na śmieci, usłyszałem, że ujawniło się kolejne muzeum, ale wywołało to jedynie uśmiech na mojej twarzy. Niektóre postaci muszą czekać nawet kilka tysięcy lat, by stać się eksponatem. Ja stałem się nim w oczach młodych dziewcząt niedługo po skończeniu czterdziestki.

Najnowsze realizacje wideo

Komentarze
  • 16 lutego 2016 12:35

    Janka

    I tak spotkałeś miłego młodzieńca, znam gorszych:)

  • 16 lutego 2016 15:44

    zaniepokojony mieszkaniec

    Dobrze że nie trafiłeś na bande młodych ,,kibiców” Unii. Bo zapewne pobili by cie całą grupą jak to mają w zwyczaju!

  • 16 lutego 2016 16:18

    Mirena

    Przechodzę czasami tamtędy i bardziej niż śmiecąca smarkateria zastanawia mnie morale ich wychowawców, a właściwie jego upadek. Ne wierzę, że t.zw. grono pedagogiczne nic o tym wie, bo gdyby naprawdę nie wiedziało, to świadczyło by o nich jeszcze gorzej.
    Więc zakładam, że wiedzą, ale wolą sami puszczać dymka w gabinecie nauczycielskim niż przyjrzeć temu, gdzie są ich podopieczni. A gdyby kiedyś właścicielowi zrobionego przez smarkaterię śmietnika, puściły nerwy i któremuś przyłożył, to przecież szkoła by odpowiadała za brak nadzoru. A i tak jej to wisi. Gdzie te czasy, gdy bycie nauczycielem do czegoś zobowiązywało…..

  • 16 lutego 2016 20:54

    Bogdan

    Szkoda ze to nie było za komuny bo jak by dostał pasem po tyłku to by szybciej jeden z drugim dowiedział ze tak się nie robi .

  • 16 lutego 2016 22:42

    Piotr KOS

    Gdzie te czasy kiedy nauczycielowi było coś wolno.. Gdzie rodzice którzy poprawili co nauczyciel zaczął..
    Teraz Polska.. Natłukli dzieciakom że mają same prawa, nie przypominając o obowiązkach. Nie krzycz, na niego nie zwracaj uwagi, daj kasę, jak nie do niebieska karta.. Taa.

  • 16 lutego 2016 22:44

    Piotr KOS

    BTW pole do popisu dla straży miejskiej.. Po mandacie 50zł za zaśmiecanie, raz drugi i problem sam się rozwiąże. Ale trzeba chcieć to widzieć będąc strażnikiem miejskim..

  • 16 listopada 2016 22:07

    Rafal1980

    Wychowanie rodziców i tyle w temacie! Żadna straż miejska nie byłaby potrzebna gdyby ludzie mieli choć trochę więcej kultury i po prostu myśleli, a młodzież…….szkoda co mówić 90% telefony przed oczami i tyle…….okropna rzeczywistośc a co będzie za kilka lat?


Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.

Więcej informacji w regulaminie komentarzy.