Pani syn miał wypadek. 30 minut, które wstrząsnęły rodziną

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   23 maja 2024 13:53
Udostępnij

Mieszkańcy gminy Przeciszów dowiedzieli się, że ich syn miał wypadek i nieprzytomny leży w szpitalu. Przeżyli chwile grozy.

Kobiecie zadzwonił telefon komórkowy. W słuchawce męski głos oznajmił, że dzwoni lekarz ze szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR). Mężczyzna powiedział, że syn miał wypadek i jest nieprzytomny. Kazał rodzicom natychmiast przyjechać do Szpitala Powiatowego w Oświęcimiu i… poczekać na parkingu, gdzie medyk miał do nich wyjść z informacjami. W kolejnych połączeniach mężczyzna pospieszał małżonków mówić, że za chwile może być za późno.

Przerażeni małżonkowie wsiedli do samochodu i ruszyli w stronę Oświęcimia. Próbowali dodzwonić się do syna, ten jednak nie odebrał telefonu. Poprosili o pomoc przyjaciół. Ci szybko ustalili, że w powiecie oświęcimskim nie doszło do żadnego wypadku, a także, że młody człowiek nie trafił na SOR. Co więcej, gdy przeciszowianie próbowali się czegoś dowiedzieć w szpitalu, znajomi pojechali do miejsca pracy młodzieńca i stwierdzili, że jest cały i zdrowy. Pracował, więc nie mógł rozmawiać przez telefon. Informacja natychmiast trafiła do rodziców.

W międzyczasie w domu rodziny, w którym pozostała seniorka i młodszy syn małżonków, kilkakrotnie zadzwonił telefon stacjonarny, a męski głos powiedział, że będą potrzebne pieniądze. Raz miał to być lekarz, po chwili policjant. W tle miały się pojawić wołania o pomoc rzekomej ofiary wypadku drogowego. Stało się oczywiste, że to oszustwo, którego celem było wyłudzenie gotówki zmodyfikowaną metodą „na wypadek”.

Można domniemywać, że oszuści obserwowali dom i członków rodziny. Wybrali czas, kiedy syn wyszedł do pracy. Wiedzieli, że muszą doprowadzić do sytuacji, gdy na posesji pozostanie tylko seniorka. Dlatego też w bezwzględny sposób zagrali na emocjach i pod legendą wypadku wyciągnęli rodziców w miejsce z dala od domu. Nie mogli jednak przypuszczać, że małżonkowie szybko poprosili o pomoc znajomych, a także że młodszy syn odbierając telefon zachowa się racjonalnie. Nastolatek przejął bowiem w pewnym momencie słuchawkę z rąk babci i zaczął wypytywać, z kim rozmawia i z jakiego numeru telefonu dzwoni jego rozmówca. Oszustwo wyszło na jaw w ciągu niespełna 30 minut, podczas których jednak rodzina przeżyła piekło.

Inaczej potoczyła się historia w Osieku. Telefon stacjonarny odebrała kobieta. Rozmówca podał się za jej siostrzeńca. Roztrzęsionym głosem powiedział, że miał wypadek drogowy, na przejściu potrącił pieszą, która nie przeżyła. By mógł wyjść z aresztu, konieczne było wpłacenie pieniędzy. Gdy kobieta zgodziła się przekazać gotówkę, mężczyzna obiecał przysłać znajomego. Ten pojawił się po kilkunastu minutach i zabrał przygotowane 22 tysiące złotych.

Policja radzi, jak nie dać się oszukać

W przypadku telefonicznej prośby o pilne przekazanie pieniędzy, bo ktoś bliski miał wypadek, należy mieć pewność, że to jest oszustwo. Wtedy trzeba się natychmiast rozłączyć i skontaktować z tym krewnym. W przypadki braku takiej możliwości należy skontaktować się z innymi członkami rodziny lub policją.

Należy pamiętać, aby nie podawać informacji o posiadanych oszczędnościach, ani żadnych danych osobowych. Nie należy przekazywać pieniędzy osobom, których nie znamy osobiście, jak i nie wpuszczać ich do mieszkania czy domu. We wszystkich podejrzanych sytuacjach, należy niezwłocznie dzwonić pod numer najbliższej jednostki policji lub pod numer alarmowy 112.

Apelujemy do wszystkich o przekazywanie tego kolejnego ostrzeżenia członkom rodziny i znajomym. Szczególnie zagrożonymi tego typu przestępstwami są osoby, które od wielu lat posiadają telefony stacjonarne. Oszuści kontaktują się z nimi wykorzystując stare książki telefoniczne, w których widniały dokładne dane abonentów: imię, nazwisko oraz adres.

Z pewnością wiedza na temat sposobów działania oszustów pomoże uniknąć stania się ofiarą przestępstwa. Im więcej osób świadomych oszustwa, tym mniej znajdzie się w gronie poszkodowanych.