polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Byli więźniowie Bogumił Sojecki i Kazimierz Piechowski (z prawej) na planie filmu „Uciekinier” w 2005 roku. Fot. Paweł Wodniak
Mieszkający w Gdańsku Piechowski wsławił się brawurową ucieczką 20 czerwca 1942 roku wraz z trzema współwięźniami zbiegł z KL Auschwitz w niemieckim mundurze esesmańskim samochodem.
Swoje dramatyczne przeżycia i sensacyjną ucieczkę z KL Auschwitz opisał przed kilku laty w książce „Byłem numerem… świadectwa z Auschwitz”. Później wspomnienia te zostały opublikowane w języku niemieckim pt. „Ich war eine Nummer… Geschichten aus Auschwitz”.
Przed 10 laty powstał także film dokumentalny o Kazimierzu Piechowskim, zatytułowany „Uciekinier”, w reżyserii Marka Tomasza Pawłowskiego. Ten głośny film zdobył dotychczas kilkanaście nagród krajowych i zagranicznych oraz zakupiły go m.in. Włochy, Finlandia, Brazylia i Nigeria.
Kazimierz Piechowski od najmłodszych lat związany był z Tczewem, gdzie przed wojną działał w Związku Harcerstwa Polskiego. Jesienią 1939 roku próbował przedostać się na Węgry, aby stamtąd dotrzeć do Francji, gdzie gen. Władysław Sikorski tworzył Wojsko Polskie. Na granicy schwytał go patrol niemiecki. Został osadzony w więzieniu w Wiśniczu Nowym, skąd 20 czerwca 1940 roku przewieziono go do KL Auschwitz, gdzie otrzymał numer 918.
Dokładnie dwa lata później, 20 czerwca 1942 roku, zdecydował się na ucieczkę z obozu wraz z trzema innymi więźniami. Włamali się do magazynu mundurowego, wykradli samochód esesmański i wyjechali nim z terenu obozowego, porzucając go dopiero w okolicach Makowa Podhalańskiego. Piechowskiemu realizacje śmiałego pomysłu ułatwiło niezwykłe opanowanie i biegła znajomość języka niemieckiego, wyniesiona z domu rodzinnego. Jest to jedna z najbardziej niezwykłych i spektakularnych ucieczek z KL Auschwitz w dziejach tego obozu.
Po ucieczce Piechowski wstąpił do Armii Krajowej, w szeregach której walczył do końca wojny. Po powrocie na Pomorze podjął pracę, ale ktoś doniósł Urzędowi Bezpieczeństwa o jego akowskiej przeszłości. Został skazany na dziesięć lat więzienia, z czego odsiedział siedem.
Po czterdziestu latach od swojej ucieczki, namówiony przez żonę, po raz pierwszy przyjechał do Muzeum Auschwitz-Birkenau w 1982 roku. Na widok Ściany Straceń na dziedzińcu bloku nr 11, kiedy powróciły w jego pamięci straszne wspomnienia, jaki wynosił spod niej ciała rozstrzelanych współwięźniów – stracił przytomność. Następny raz odwiedził Muzeum dopiero dwadzieścia lat później, namówiony tym razem do przyjazdu przez mieszkającego również w Gdańsku, nieżyjącego już dzisiaj Jana Foltyna, który pochodził z Oświęcimia.
Od 2002 roku Kazimierz Piechowski był częstym gościem Muzeum Auschwitz-Birkenau i zawsze starał się odwiedzić Państwową Wyższą Szkołę Zawodową w Oświęcimiu, z której budynku ponad sześćdziesiąt lat temu rozpoczął swą niezwykłą ucieczkę. Lubił też spotykać się z młodzieżą i opowiadać o swoich losach.
Kazimierz Piechowski napisał również książkę, zatytułowaną „My i Niemcy”, opatrzoną słowem wstępnym prof. Henryka Ćwięka, który na jej temat tak wypowiedział się: „Książka napisana przez świadka tragicznych wydarzeń w Auschwitz skłania do szczególnej refleksji nad losem zamęczonych tam więźniów. Auschwitz jest nie tylko wyjątkowym miejscem pamięci, lecz także miejscem, skąd słychać apel do ludzkich sumień”.
Dwa lata temu Instytut Pamięci Narodowej przyznał Kazimierzowi Piechowskiemu tytuł Kustosza Pamięci Narodowej.
„Pragnę, aby bolesne doznania mojego pokolenia były przestrogą dla młodych, w których rękach spoczywają losy świata” – powiedział wówczas bohater podczas uroczystej gali.