Jeżdżą pod prąd, bo ktoś odwrócił znaki – FOTO

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   5 czerwca 2019 12:14
Udostępnij

Ktoś odwrócił znaki na jednokierunkowej drodze, łączącej ulice Rydla i Wyspiańskiego przy budynku Starostwa Powiatowego w Oświęcimiu.

Ktoś, kto skręca z ulicy Rydla w łącznik, biegnący do Wyspiańskiego, widzi znak, że wjeżdża w drogę o jednym kierunku ruchu. Dziwi jednak oznakowanie na końcu tego krótkiego traktu. Stoi tam bowiem znak „stop” po prawej stronie i zakaz wjazdu po lewej.

Ponadto, jadący jednokierunkową uliczką, może spotkać się z pojazdem, podążającym z naprzeciwka. A wszystko dlatego, że kierowcy skręcają z ulicy Wyspiańskiego, bo widzą znak o rozpoczynającej się strefie zamieszkania, zamiast zakazu wjazdu.

A wszystko przez jakiegoś głupca, który odwrócenie znaków uznał pewnie za niezły dowcip, a w rzeczywistości narobił kierowcom problemów.. Fakty Oświęcim zgłosiły sprawę do straży miejskiej.

 

 

Najnowsze realizacje wideo

Komentarze
  • 5 czerwca 2019 12:50

    Henryk

    Po częściowym remoncie ul. Konopnickiej też mamy kilka absurdów. Niech ktoś przemyśli oznakowanie. Był zakaz skrętu w lewo przy wjeździe na parking Biedronki dla jadących od strony Błoni, jest linia przerywana i przez pas z libetu można teraz skręcać do sklepu bez potrzeby zawracania na rondzie. Przy wyjeździe na ul. Konopnickiej jest „Nakaz skrętu w prawo”. Tylko że przerywana na pasie z libetu daje im prawo do skrętu w lewo w kierunku na rondo Niwa. Może od strony Biedronki na pasie środkowym z libetu oprócz przerywanej powinna być najpierw linia ciągła?


Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.

Więcej informacji w regulaminie komentarzy.

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .