polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Syn odprowadzał matkę na lot i głośno wypowiedział słowa, które na żadnym lotnisku z ust cywila paść nie powinny. Fot. SG
Tegoroczne kobiece święto 62-letnia pasażerka zapamięta z pewnością do końca życia. „Kochany synuś”, który odprowadzał rodzicielkę na lot, w ogólnodostępnej hali odpraw Międzynarodowego Portu Lotniczego w Krakowie-Balicach wpadł na wyjątkowo głupi pomysł. Uznał, że zrobi mamie żart i oznajmił, że w jej bagażu znajduje się broń.
Słowa te usłyszeli pracownicy służby ochrony lotniska (SOL). Nie mieli poczucia humoru i informację potraktowali jak najbardziej poważnie. Postąpili zgodnie z procedurami, które także nie znają się na żartach, i powiadomili swoich kolegów z zespołu interwencji specjalnych (ZIS) straży granicznej (SG).
Mundurowi natychmiast pojawili się w hali odpraw. 40-latek przyznał się do wypowiedzenia słów o broni w bagażu i przekonywał, że to był dowcip.
„Funkcjonariusze ZIS zmuszeni byli przeprowadzić procedurę związaną ze sprawdzeniem bagażu mamy ,,żartownisia” pod kątem pirotechnicznym. Zarówno kobieta, jak i mężczyzna zostali sprawdzeni w bazach danych SG. Nie figurowali w nich” – informuje Justyna Drożdż z zespołu prasowego Karpackiego Oddziału Straży Granicznej w Nowym Sączu.