Kamil Szyjka: Dlaczego samolot lata? Bo może – FOTO

Jola Wodniak  |   Kultura i rozrywka  |   9 marca 2018 06:25

Kamil Szyjka, podróżnik, miłośnik fotografii, lotnictwa i mediów opowiadał w chełmeckiej bibliotece o lotnictwie. Zdradził tajemnicę, jak to się dzieje, że samoloty latają. Wkrótce Kamil zagości w Oświęcimiu.

Od czego to wszystko się zaczęło

Kamil samolotami pasjonował się od dziecka, a zaczęło się bardzo nietypowo. Jego bliscy zmarli pochowani są na cmentarzu w Morawicy. Jest to cmentarz, który leży na przedłużeniu pasa startowego Kraków Airport. Za każdym razem, gdy jechał z rodziną przy różnych okazjach zapalić świeczkę na cmentarz lub odwiedzić pobliską rodzinę tata zabierał go trochę bliżej płotu lotniska, spędzając tam z nim nawet parę godzin i opowiadając o lataniu, samolotach.

Fakty Oświęcim zapytały Kamila Szyjkę o jego pasję

„To tata on zaraził mnie tą pasją. I tak było przez wiele lat. Później gdy trenowałem kolarstwo to nieraz na treningu zdarzało mi się podjechać z Gorzowa do Balic i stać pod płotem (robiąc w międzyczasie przerwę) i wpatrywać się w startujące i lądujące maszyny. Później, gdy uzbierałem na pierwszy aparat (była to „małpka” od HP) zacząłem je fotografować”.

Pasja do lotnictwa przerodziła się w miłość do fotografii

Wraz z rozwojem pasji do lotnictwa doszła pasja do fotografii. Nowy sprzęt foto, nowe miejscówki, później zaczęły się podróże samolotem oraz podróże w celu fotografowania samolotów. I tak to trwa aż do dziś. Dużo czasu Kamil spędza w okolicy lotniska. Jest to dla niego ulubiona forma relaksu. Jak mówi, może wtedy wyciszyć się, poczytać książkę, posłuchać muzyki.

„Dlatego gdy tylko mam czas, a obecnie nie mam go za dużo staram się chociaż na chwilę podskoczyć na lotnisko. Gdy mieszkałem w Krakowie było łatwiej, teraz jest trudniej, ale z drugiej strony bez sensu jest pasja, która nie kosztuje nas w ogóle poświęcenia. A już zdarzało mi się robić dla zdjęć wiele ciekawych rzeczy, na przykład wstawać bardzo wcześnie rano, jechać kilka-kilkanaście godzin, stać w upale, mrozie wiele czasu (nieraz tylko dla uchwycenia jednej maszyny”.

Dla spottera, który kocha lotnictwo, nie ma przeszkód nie do pokonania. Trochę też za tymi zdjęciami się po świecie najeździł. Skandynawia, Islandia, Francja, Hiszpania, Włochy, Finlandia i wiele innych, z tych krajów ma w archiwum zdjęcia samolotów. Zdaniem Kamila to, co widzimy przez szkło obiektywu różni się od tego, co obserwujemy bezpośrednio. Dlatego coraz częściej zostawia aparat i jedzie po prostu popatrzeć, cieszyć wzrok tymi pięknymi maszynami, czuć wiatr, który wytwarzają przelatując w pobliżu.

EPKK Spotters

„Dużo daje mi także przynależność do grupy spotterskiej EPKK Spotters. Mam w grupie super gości, mega pasjonatów, którzy mocno ciągną mnie do góry i dopingują, służąc dobrymi radami.   W swoim życiu gorąco wierzyłem, że uda mi się pracować jako pilot. Marzyłem o tym zawodzie od około 5 klasy podstawówki. Robiłem dużo w tym kierunku. Olimpiady z fizyki, geografii.Uczyłem się zasad nawigacji, obsługi samolotu, komunikacji i wielu innych zagadnień”.

Życie Kamila potoczyło się inaczej. Jednak wciąż droga jest otwarta. Są piloci, którzy zaczynali naukę w wieku 40 lat i więcej. I z powodzeniem rozpoczynali pracę w liniach lotniczych. Przeszkodą są oczywiście pieniądze, których potrzeba naprawdę bardzo bardzo dużo – o czym była mowa na wykładzie.

W sześć lat prawie 100 lotów

Od 2012 roku leciał blisko 100 razy. Co ciekawe, w życiu nie wydał za bilety w dwie strony więcej, niż 500 złotych. Taka średnia cena, jaką podróżnik płacił za bilet, to około 40 złotych. Tak, jest to możliwe, o czym przekonuje podczas różnych wykładów o tanim podróżowaniu, które prowadzę wraz z narzeczoną Madzią.

Czy lotów można się bać?

„Nie miałem takiej sytuacji, żebym się bał. Mam dość dużą wiedzę na temat samolotów, także wiele dźwięków lub sytuacji potrafię sobie wytłumaczyć albo po prostu wiem co oznaczają. To na pewno ułatwia życie. Ogólnie nawet lubię turbulencje, takie kołysanie jak na nierównych drogach. Oczywiście są rodzaje turbulencji, które są nieprzyjemne i żołądek podchodzi do gardła – takim mówię stanowcze nie. Ale warto pamiętać, że turbulencje nie są groźne dla samolotu. Co najwyżej możemy się oblać kawą lub innym napojem lub po prostu o coś uderzyć”.

Z kim najlepiej latać?

„Najczęściej latam oczywiście z moją narzeczoną Madzią. Lubię także nieraz lecieć sam, wtedy mogę więcej rzeczy przemyśleć. Latanie dużo mnie zmieniło. Ponad chmurami można naprawdę oczyścić umysł i zachwycić się nad pięknem świata. Zwłaszcza, gdy widzimy zachód lub wschód słońca.   O lotnictwie kocham mówić i mógłbym to robić godzinami. Cieszę się, gdy mogę przekazać komuś zdobytą przeze mnie wiedzę. To mega miłe, gdy mogę o tym mówić i widzę, że ludzie się angażują, słyszą odpowiedzi na pytania, które gdzieś ich nurtowały. Mam też dużo pokory, zdaję sobie sprawę że jest wiele rzeczy, o których nie wiem. Nie boję się wtedy zapytać, sięgnąć po literaturę. Przy okazji taka anegdotka”.

„Swego czasu lubiłem przesiadywać na tarasach widokowych na lotniskach. I zawsze śmiać mi się chciało, jak zdarzały się takie osoby, które przychodziły z małymi dziećmi. Taki chłopczyk na przykład pytał swojego taty co to są za światła na końcówkach skrzydeł. I taki tata, nie chcąc się przyznać, że czegoś nie wie, odpowiadał na przykład, że są to kierunkowskazy, których pilot używa na płycie, gdy skręca. Był także drugi typ rodziców, którzy otwarcie potrafili powiedzieć do swoich dzieci „nie wiem”. I to mi zawsze imponowało, bo nieraz trudno przyznać się pewnie przed swoim dzieckiem, dla którego jest się idolem, że się czegoś nie wie”.

Fotografia i … modele samolotów

„Obecnie nie tylko fotografuję i oglądam samoloty, ale także składam plastikowe modele oraz sam latam wirtualnie. W internecie wirtualne lotnictwo jest mocno rozwinięte. Są normalne kontrole ruchu, procedury, samoloty odwzorowane w 97 procentach, lotniska, realne mapy i systemy nawigacyjne. Warto na pewno tego także spróbować. Tylko tutaj też taka uwaga: bez nauki się nie obejdzie”.

„Rozmawiałem kiedyś z jednym z pilotów, którzy latają nie tylko w realu, ale także wirtualnie. On opowiadał, że nieraz w rzeczywistości – nie kontrola ruchu lotniczego, to nie trzyma się tak dokładnie procedur, jak w wirtualu. Wielu też wirtualnych pilotów zostaje potem prawdziwymi pilotami. Także warto o tym pomyśleć”

Gdzie można posłuchać opowieści Kamila?

„W najbliższym czasie wraz z Madzią, moją narzeczoną 19 kwietnia w Cafe Bergson będziemy opowiadać o Islandii, 26 kwietnia w Miejskim Ośrodku Kultury, Sportu i Rekreacji o tanim podróżowaniu”.

Oba wydarzenia będziemy zapowiadać w Faktach Oświęcim, zapraszamy do śledzenia naszego Kalendarium, które znajduje się po prawej stronie serwisu.