polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Fakty z powiatu: Powiatowa Rada Rynku Pracy pierwszy raz w nowej kadencji
O autorze
Trzy tysiące złotych zebrali kibice podczas sobotniego meczu oświęcimskiej Unii z drużyną z Krynicy. Pieniądze otrzyma rodzina chłopaka, który wymaga drogiego leczenia. Akcja charytatywna, podobnie jak mikołajki, które zorganizowano przed spotkaniem, jest kolejną odsłoną projektu Nie Bądź Obojętny.
Przerwa świąteczna dla uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych już trwa. Zawodnicy występujący w Młodzieżowej Lidze Halowej Piłki Nożnej wykorzystują ją jednak do rozgrywania meczów. Po raz kolejny spotkali się w minioną sobotę.
W sobotę TH Unia Oświęcim na własnej tafli przegrała mecz z KS KTH Krynica. Już pierwsza tercja była bardzo słabym widowiskiem. Niewiele w niej było interesujących akcji. Niestety dla gospodarzy w ostatniej sekundzie tego fragmentu meczu sędzia przyznał gościom rzut karny.
W sali gimnastycznej lodowiska rozegrano w Oświęcimiu rozegrano ubiegłotygodniowe mecze Młodzieżowej Ligi Halowej Piłki Nożnej. Nie wszyscy przybyli na zawody, za co ukarano drużyny przegrana walkowerem.
– Jest to dzień przełomowy, na który czekaliśmy bardzo długo, o którym marzyliśmy. Ale i tak wszystko jeszcze przed nami ? powiedział prof. Dr hab. Lucjan Suchanek, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Oświęcimiu, w dniu podpisania umowy z wykonawcami prac adaptacyjnych drugiego budynku po byłym monopolu tytoniowym na potrzeby szkoły.
– Publicznie muszę podziękować mieszkańcom sołectwa Harmęże. Jestem zbudowany ich postawą podczas budowy kanalizacji – mówi Andrzej Bibrzycki, wójt gminy wiejskiej Oświęcim. – Praktycznie całą sieć zbudowaliśmy tanio ludziom w ogródkach. Tylko część przy drogach. Mieliśmy naprawdę pełne zrozumienie harmężan.
Uczniowie i nauczyciele oświęcimskiego Konara po raz kolejny włączyli się w akcje Szlachetna paczka. Dzięki ich wysiłkom, darczyńcy przygotowali dary dla 119 rodzin. Szlachetna paczka dla ostatniej ?znalazła się? w ostatnich godzinach przed finałem.
W miniony weekend w sztabie projektu młodzież realizowała ostatni etap swej przedświątecznej działalności. W akcji uczestniczyło prawie 200 wolontariuszy, którzy pracowali od kilku miesięcy.
– Na początku zdobywamy adresy rodzin potrzebujących. Jeździmy do nich z ankietą, sprawdzamy warunki i kwalifikujemy do pomocy. Wolontariusze oprócz zebrania informacji zawartych w ankiecie, przekazują je nam w formie własnych obserwacji. Były sytuacje, że rodzina przekonywała nas o swoich potrzebach, ale myśmy ją odrzucali. W domu był telewizor plazmowy, sprzęt komputerowy i drogi rasowy pies – mówi Justyna Mroczek, psycholog z Konara i koordynator akcji.
Część rodzin objętych pomocą, znano z poprzednich akcji niesienia świątecznej pomocy. Informacje trafiały też bezpośrednio do Justyny Mroczek m.in. od uczniów i pedagoga szkolnego. Kilka rodzin zgłosił ośrodek pomocy społecznej. Zgłaszali się też sami potrzebujący.
– W tym roku wydawało nam się, że darczyńców będzie mniej niż potrzebujących rodzin. Robimy szeroką promocję akcję, każda klasa wykonuje paczki, nauczyciele również. Ale nigdy nie wiemy, czy darów starczy dla wszystkich – dodaje Justyna Mroczek.
Koordynatorka opowiada o kobiecie, która sama chciała odwieźć paczkę obdarowanej przez siebie rodzinie. – Ta pani zostawiła tutaj swoje córki, które zajęły się rysowaniem, i pojechała jeszcze do kilku innych rodzin. Na kolejne dwa dni załatwiła sobie opiekę do dzieci i dalej jeździła z paczkami – wspomina Mroczek.
Przedświąteczne zakupy dobiegają końca. Biegaliśmy wszyscy po sklepach i targowiskach. Listy potraw wigilijnych i świątecznych wiszą na lodówkach przypięte ozdobnymi magnesami. Choinki są już ubrane, albo jeszcze oczekują na przyozdobienie w bombki i kolorowe światełka. W środę, kiedy tylko zapadnie zmrok, zasiądziemy przy suto zastawionym stole. Dwunastu potraw skosztujemy dopiero po tym, jak złożymy sobie świąteczne życzenia. Przełamiemy się opłatkiem. Czas miłości i przebaczenia. Liczne rodziny spotykają się pierwszy raz od ubiegłego roku.
Mój Przyjaciel mówi, że Wigilia i Boże Narodzenie, to święto obłudy. Powtarza mi to od kilku lat. I trudno, po dłuższych przemyśleniach nie przyznać mu racji. Bo jak to naprawdę jest? Mąż, który na co dzień poniża i bije żonę, życzy jej nagle wszystkiego najlepszego. Podobnie, jak kolega koleżance z pracy. A jeszcze niedawno schodził piętro niżej na papierosa, by powiedzieć swoim współpracownikom, jaka to jędza. Jak wiele ich dzieli?
– Ten X z działu obsługi to prawdziwa świnia ? słyszymy nie raz w pracy. Ale przed świętami trzeba mu złożyć życzenia, bo tak tradycja nakazuje. Zostaliśmy przez współczesny świat zaszufladkowani. We własne biurko, szufladę, konto w banku. Dużą kasę, która pozwoli nam na dostatnie życie. Idą święta. Dostajemy (no, może tylko wybrani) bony do zrealizowania w supermarketach. Za resztę zakupów płacimy kartami. Często kredytowymi. Inni mają dodatek do wypłaty. Na karpia. Musi być Wigilia, odwiedziny u Rodziców w Pierwszy Dzień Świąt. Choinka jest w sumie nieważna, bo to symbol. Górą prezenty.
Boże Narodzenie zostało skomercjalizowane. Zakupy, porządki, mycie okien, ścieranie kurzu z mebli. Tak, jesteśmy gotowi. Ale cholera nas bierze, gdy dowiadujemy się, że Mama zaprosiła także wujka Iksa i Ciotkę Omegę, których nie jesteśmy w stanie ścierpieć. A trzeba się z nimi, bo tak nakazuje tradycja, połamać opłatkiem. Robić dobrą minę do złej gry i z zawiścią w sercu złożyć najlepsze życzenia: ?Zdrowych, Wesołych i Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz Wszelkiej Pomyślności w Nowym Roku?. W tym momencie muszę przyznać rację mojemu Serdecznemu Przyjacielowi, który od lat nie mógł mnie przekonać, że Boże Narodzenie to dla wielu święto obłudy.
Robimy porządki w swoich domach, ale nie w swoich sumieniach. Wybaczamy szefowi, że nie dał nam podwyżki, ale nie jesteśmy w stanie przebaczyć koleżance/koledze, którzy kiedyś tam, nie wiadomo już dzisiaj dlaczego, zaleźli nam za skórę. Cieszymy się jak cholera, gdy jadąc samochodem w radio usłyszymy ?tradycyjną, polska kolędę ?Jingle Bells?.
A może tak spróbowalibyśmy sobie nawzajem przychylić nieba. Uśmiechnąć się do siebie niewymuszenie i naprawdę szczerze.