polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Fakty z powiatu: Powiatowa Rada Rynku Pracy pierwszy raz w nowej kadencji
Fragment spotkania Re-Plast Unii z Eisbaren Berlin podczas którego Kamil Sadłocha (na pierwszym planie) nabawił się urazu. Fot. Aleksandra Hołowiejczuk
W pierwszym z towarzyskich spotkań z Ukrainą, Sadłocha był autorem jednego z dwóch goli dla biało-czerwonych.
Cofnijmy się do 31 marca 1992 roku. Wówczas w oświęcimskiej hali lodowej nadkomplet kibiców (rekordowa frekwencja, 6 tysięcy fanów) oglądał piąty i rozstrzygający o mistrzostwie Polski mecz między Unią i Naprzodem Janów. Jedni i drudzy nigdy wcześniej nie sięgnęli po złoto, co jeszcze bardziej determinowało oba zespoły.
Co ciekawe z dzisiejszej perspektywy, fani gości zajmowali wówczas dzisiejszą „elkę”, a oświęcimianie zasiadali wszędzie indziej (łącznie z nieprawdopodobnie obleganymi schodami). Relacje kibiców Naprzodu i Unii były wtedy mocno napięte. Ślązacy objęli prowadzenie za sprawą Dariusza „Ojo” Olejowskiego, a Unia odpowiedziała po golu Piotra Sadłochy – ojca Kamila. Później biało-niebiescy byli już nie do zatrzymania dla janowian. Zwyciężyli 7:1 zdobywając pierwszy tytuł mistrzowski.
Jeszcze w latach dziecięcych Kamil Sadłocha wyjechał wraz z rodzicami z Sosnowca do USA i zamieszkał w Chicago. Przed poprzednim sezonem trafił do Oświęcimia, który zwieńczył mistrzowskim tytułem. Kamil znakomicie zaaklimatyzował się w mieście nad Sołą i jest jednym z liderów zespołu. Nic zatem dziwnego, że trener reprezentacji Polski Robert Kalaber powołał oświęcimskiego napastnika na dwa towarzyskie mecze z Ukrainą. Powołanie otrzymał także inny zawodnik Re-Plast Unii, grający w defensywie Miłosz Noworyta.
W pierwszym starciu z Ukrainą w Sanoku biało-czerwoni zwyciężyli 2:1, choć goście po zaledwie 90 sekundach prowadzili 0:1. Jeszcze w pierwszej tercji wychodzący na samotne spotkanie z bramkarzem Kamil Sadłocha został nieprawidłowo zatrzymany i sędziowie odgwizdali karnego, którego wykorzystał sam poszkodowany. Na niespełna 10 minut przed końcem pojedynku decydującego gola strzelił Bartłomiej Jeziorski.