polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Oddział dziecięcy w miesiącach zimowych i bezpośrednio po nich zazwyczaj jest przepełniony. Fot. Paweł Wodniak
Pod koniec stycznia na oddziale liczącym 30 łóżek, lekarze leczyli ponad 40 chorych.
„Zdarzało się, że mieliśmy kolejne przyjęcia, a jeszcze nie zdążyliśmy wypisać pacjentów. Wtedy było ich około 50, część musiało siedzieć na krzesłach” – mówi Bożena Ubik-Wróbel, kierująca oddziałem dziecięcym.
Przepełnienie oddziału to typowe zjawisko w czasie zimy. Nie ma to związku z jakimś jednym wirusem czy schorzeniem. Choroby są zróżnicowane.
„Niegdyś ten tłok zaczynał się w połowie października, a teraz od stycznia. I to się będzie ciągnęło nawet do połowy maja” – przewiduje doktor Ubik-Wróbel, opierając się na doświadczeniach z lat poprzednich.
Na przepełnienie oddziału wpływ mają także rodzice dzieci. Chcą być ze swoimi dziećmi przez cały czas ich pobytu w szpitalu. Większość rozumie brak miejsca i niewygody. Bywają jednak także roszczeniowi opiekunowie, twierdzący, że miejsce leżące przy dziecku im się po prostu należy.
„Nie mam gdzie położyć dzieci, a co dopiero opiekunów. Ja muszę leczyć dzieci, a jak się mamy czy ojcowie ułożą, to dla mnie nie jest takie ważne” – komentuje szefowa oddziału.
Po eskalacji liczebności małych pacjentów pod koniec stycznia, w pierwszych dniach lutego przyszła poprawa. Teraz jednak znów nastąpił wzrost, choć liczba maluchów na oddziale dziecięcym tym razem nie przekroczyła jeszcze 40.