PIŁKA NOŻNA. Pierwsza połowa kluczem do zwycięstwa

Paweł Wodniak  |   Piłka nożna  |   24 kwietnia 2011 18:59

Wielka Sobota okazała się naprawdę wielką dla Soły Oświęcim. W pierwszej połowie oświęcimianie ustawili sobie mecz po siebie, obejmując prowadzenie 3:0. Później tempo meczu zdecydowanie spadło, jednak podopieczni Sebastiana Stemplewskiego kontrolowali wynik, zwyciężając ostatecznie 4:1.

Okres Świąt Wielkanocnych bez dwóch zdań w co najmniej dobrych nastrojach spędzą oświęcimianie. Dzisiaj podopieczni Sebastiana Stemplewskiego nawiązując do charakteru świąt, zrobili bobrkowian „w jajo”, rozstrzygając praktycznie losy meczu po pierwszych 45 minutach.

Zanim Solarze zafundowali rywalom jajeczną sobotę, poprzez obdarowanie czterema, niekoniecznie smacznymi jajami, pojedynek zdawał się być wyrównany. Początek przypominał badanie sił przeciwników zarówno jednych jak i drugich. Sygnał do ataku dał w 6. minucie Dariusz Płatek. Pomocnik miejscowych zaimponował walką i nieustępliwością, odbierając piłkę Dawidowi Bielawie na połowie gości. Daro pognał z nią do końcowej linii boiska i dograł wzdłuż bramki. Gdyby Bartłomiej Jasiński był o pół kroku szybszy, prawdopodobnie wynik w tym momencie byłby już otwarty. Pierwszy strzał godny uwagi, przyjezdni zanotowali w 7 minucie. Po ziemi przymierzył Zbigniew Kapuśnik, jednak cel jakim była bramka, został nawet nienaruszony.

W 18 minucie z około 20 metrów, z rzutu wolnego przymierzył Adam Janeczko. Do zbicia okienka było bardzo blisko. Kilkadziesiąt sekund później „Kura” poprawił wykończenie i już się nie pomylił. Playmaker Soły przymierzył precyzyjnie po długim rogu, nie dając szans bramkarzowi gości. Jednym z kluczy do sukcesu okazały się przechwyty, których oświęcimianie mieli całe mnóstwo. Jednym z nich w 26. minucie popisał się Dawid Kowalski, który wypuścił w uliczkę Bartłomieja Jasińskiego. Ten mógł pokusić się o strzał, jednak oddał futbolówkę do Grzegorza Rajmana. Strzał kapitana Soły został zablokowany, a poprawka Tomasza Borowczyka nie była celna. W tej akcji oświęcimianie krótko mówiąc przekombinowali. Dwie minuty później było już jednak tak jak należy.

Po kolejnym odzyskaniu piłki na połowie rywala, Bartłomiej Jasiński uruchomił prostopadłym podaniem Tomasza Borowczyka. Snajper Pasiaków z dużym spokojem wyczekał bramkarza i wypalił w krótki róg. Wynik 2:0 nie był jednak w stanie zaspokoić ambicji miejscowych, którzy nadal atakowali z fantazją i pomysłem. W 37. minucie niemal nie obyło się bez kopii trafienia Tomasza Borowczyka w Łękach. Tym razem z autu podawał Dariusz Płatek, głową znowu przedłużył Bartłomiej Jasiński, a Tomasz Borowczyk główkował przy słupku. Wspaniałą paradą błysnął jednak Matusz Telbyło. Golkiper Bobrka wyciągnął się niczym struna i sparował futbolówkę na rzut rożny. To było jednak odroczenie egzekucji, bowiem 37. minuta to popis Adama Janeczko. Były zawodnik między innymi Szczakowianki Jaworzno kapitalnie zakręcił futbolówką, która odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Gol prosto z rzutu rożnego! Takiego trafienia nie powstydziłby się nawet świętej pamięci Kazimierz Deyna.

Po tym trafieniu do żwawszych poczynań ofensywnych rzucili się bobrkowianie. W 44. minucie z dobrej strony pokazał się Paweł Wierzbic. Lewoskrzydłowy przyjezdnych wygrał przebitkę z Maciejem Majcherkiem, wymanewrował na boku pola karnego Krzysztofa Mycyka i uderzył z ostrego kąta. Łukasza Nowak sparował jednak futbolówkę.

Po pierwszej połowie, która obfitowała od około 10 minuty w miażdżącą przewagę Solarzy, do lepszej gry wzięli się piłkarze prowadzeni przez Grzegorza Niemca. Szkoleniowiec LKS Bobrek ściągnął z placu gry Łukasza Kaczmarczyka, za którego wprowadził Jarosława Cygana. Zmiana obrońcy na napastnika sugerowała walką o jak najkorzystniejszy wynik. Gospodarze, mając ustawiony rezultat zdecydowanie odpuścili, dlatego też na boisku wiało nudą. Lekką, optyczną przewagę posiadali bobrczanie, z której niewiele jednak wynikało, choć parę razy zakotłowało się pod bramką Łukasza Nowaka.

– Wygrywają 3:0 i osiedli na laurach – te zdanie padło z ust jednego z kibiców i ciężko się z nim nie zgodzić.

– Soła już po pierwszej połowie ustawiła wynik pod siebie, więc po przerwie specjalnie nie forsowali tempa, czekając na jakąś kontrę po tym, jak odkryjemy się ratując honor – stwierdził trener LKS Bobrek, Grzegorz Niemiec.

W drugiej części pojedynku dużo był przerw w grze, co na pewno wybijało z rytmu obie ekipy. Na murawę padali kolejno Dawid Kowalski, Rafał Gałgan, czy Bartłomiej Sałapatek.

– Bartka chwyciły skurcze i jest to dla mnie pewne zaskoczenie. Musimy sobie to wyjaśnić – zdradził Sebastian Stemplewski.

Kłopoty miał także Adam Janeczko, lekko kulejąc.

– Adam Janeczko mocno napracował się w środku pola. Niestety pociągło go kolano, w związku z czym opuścił boisko – zdradził szkoleniowiec gospodarzy.

W 72. minucie blisko powodzenia był Tomasz Borowczyk, ożywiając nieco widzów. „Boro” przymierzył lewą nogą, jednak do bramki nie trafił. Końcówka spotkania zdecydowanie wynagrodziła oczekiwanie na ofensywne fajerwerki. Najpierw w 88. minucie mógł trafić Bartłomieja Jasiński. Po dograniu wzdłuż bramki Grzegorza Rajmana, napastnikowi Soły pozostało skierować futbolówkę do pustej bramki. Piłkę w porę zatrzymał jednak przed linią jeden z defensorów rywali. Chwilę później z trafienia mógł cieszyć się Oskar Kyrcz, jednak na przeszkodzie stanęła poprzeczka.

W 89. minucie z rzutu wolnego, przy słupku wypalił Bartłomiej Jasiński. Mateusz Telbyło po raz czwarty był zmuszony wyciągnąć piłkę z siatki.

– Szkoda, że ta bramka na 4:0 padła tak późno, ale chwała chłopakom, że ją zdobyli i dzięki temu mecz trochę się już uspokoił – mówił Sebastian Stemplewski.

Kiedy wydawało się, że rezultat już się nie zmieni, w szeregach obronnych Soły nastąpiło rozprężenie. Dośrodkowanie z kornera Pawła Wierzbica wykorzystał Grzegorz Zajas, głową zdobywając honorową bramkę, która odrobinę osłodziła ekipie z Bobrka przegraną.

Komentarze pomeczowe:

Grzegorz Niemiec (trener LKS Bobrek):
– Staraliśmy się walczyć, ale nie starczyło nam umiejętności. W pierwszej części gry zabrakło nam tego kunsztu, a przede wszystkich wyszliśmy na mecz nie wiedzieć czemu zbyt bardzo przestraszeni. Być może w Sole grają lepsi zawodnicy, ale czego tu się bać? Zanim na dobre obudziliśmy się, przegrywaliśmy już 0:3. Mimo porażki, będziemy walczyć do końca o jak najlepsze wyniki tym bardziej, że dużo może się jeszcze wydarzyć. Z pewnością Soła jest faworytem do wygrania ligi. Mają dobrych zawodników i byli dzisiaj drużyną zdecydowanie lepszą. Gdyby oświęcimianie trafili jednak na ekipę, która walczy, nie oddaje łatwo pola, oraz gra na granicy faulu, to mogliby mieć problemy. Póki ci widocznie na nikogo takiego nie trafili.

Sebastian Stemplewski (trener Soły Oświęcim):
– Pierwsze 45 minut meczu przebiegło po naszej myśli. Baliśmy się jednak, aby nie stracić żadnej bramki. Gdybyśmy stracili gola, to mogłaby się wkraść nerwowość i mogło być ciężko. Ciężko powiedzieć, dlaczego nasza gra w drugiej połowie siadła. Być może przez pogodę, lub po prostu chłopcy uwierzyli, że jak już jest 3:0, to im to wystarczy i przeciwnik krzywdy nam już nie zrobi. Możliwe, że to siedziało im w psychice, iż jak jest 3:0, to już to wystarczy, w związku z czym można już przestać biegać, oraz walczyć. Zmęczenie było jednak duże, niewątpliwie słońce zrobiło swoje.

Soła Oświęcim – LKS Bobrek 4:1 (3:0)

Bramki:

1:0 – Janeczko 18 min.
2:0 – Borowczyk 28 min.
3:0 – Janeczko 37 min.
4:0 – Jasiński 89 min.
4:1 – Zajas 90 min.

Składy:

Soła Oświęcim: Nowak – Sałapatek (72 min. Kyrcz), Majcherek, Mycyk, Gałgan – Płatek, Janeczko (83 min. Piskozub), Rajman, Kowalski (60 min. Tobik) – Jasiński, Borowczyk (90 min. Kania).

LKS Bobrek: Telbyło – Kaczmarczyk (46 min. Cygan), Dębosz, Zajas, Bielawa (80 min. Zając) – Dziędziel, Kapuśnik, Pactwa (35 min. Chlebowski), Wierzbic, Boratyński – Sergiel (74 min. Pawela).

Sędziowali: Sebastian Fedecki (sędzia główny) – Krzysztof Jakubik, Damian Rycharski (sędziowie asystenci)

Żółte kartki: Kowalski – Zajas, Dziędziel

Na zdjęciu: Kapitalna bramka Adama Janeczko prosto z rzutu rożnego! Soła po tym golu prowadziła już 3:0. Fot. Paweł Suski

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .