Głupota na drodze. Malkontent o pieszych

Paweł Wodniak  |   Publicystyka  |   10 października 2015 17:11

Jakoś nie zaskakuje mnie liczba wypadków drogowych z udziałem pieszych. Jednak biorąc pod uwagę obserwowane na co dzień głupie i nieodpowiedzialne zachowanie tych użytkowników ruchu drogowego, uważam, że w miastach zdarzeń i tak jest mało.

Pewnie ktoś mi zarzuci, że znów poruszam w felietonie sprawy ruchu drogowego. Tak, bo nadeszła jesień, dni są coraz krótsze, szybciej zapada zmrok, a wielu pieszych, zwłaszcza starszych, ubiera się na ciemno i nie nosi elementów odblaskowych.

Postanowiłem napisać o pieszych w miastach, o których bezpieczeństwo administratorzy dróg naprawdę dbają. Przejścia dla pieszych, sygnalizacja świetlna, wysepki pomiędzy pasami – to wszystko dla najmniej chronionych uczestników ruchu drogowego.

Na nic jednak zdają się starania zarządzających traktami, gdy piesi nie chcą korzystać z przygotowanej dla nich infrastruktury. Oczywiście większość jest karnych. W oczy jednak rzucają się ci, którzy ryzykują swoje życie i biorą się za pojedynek z pojazdami.

Jest co najmniej kilka miejsc w Oświęcimiu, w których przechodnie przecinają jezdnię w miejscach niedozwolonych tylko dlatego, że do pasów musieliby przejść kilkanaście metrów. Tak jest na przykład na ulicy Nojego. Przejść tam jest dosłownie pod dostatkiem, a i tak niektórzy przechodzą pomiędzy nimi. Zwłaszcza na przeciwko Tesco.

Podobnie jest na ulicy Śniadeckiego vis a vis delikatesów PSS. Pasy tam są przy restauracji Europa i postoju taksówek. Jednak przechodnie idą przez parking od strony zachodniej i podążają w stronę sklepu i przystanku autobusowego. Często są to ludzie poruszający się z trudem i o kulach.

Po remoncie kolejnego odcinka ulicy Olszewskiego drogowcy oznakowali nowe przejście dla pieszych przy wylocie ulic Smoluchowskiego i Obrońców Westerplatte. Moim zdaniem, bardziej by się przydało kawałek dalej, nieopodal poczty, ale cóż, powstało właśnie tutaj. A skoro powstało, to trzeba z niego korzystać, przechodząc na drugą stronę.

Tymczasem ludzie są przyzwyczajeni, że przechodzili środkiem skrzyżowania, lawirując między samochodami. I kontynuują tę głupia tradycję. Choć w tym przypadku muszą nadrobić… kilka metrów, by przejść bezpiecznie.

Jeszcze jedna przypadłość trapi pieszych. W Oświęcimiu powstało w ostatnich latach wiele ścieżek rowerowych, a właściwie ciągów pieszo-rowerowych. Rowerzyści i przechodnie poruszają się w bezpośrednim sąsiedztwie. Dla tych drugich wyznaczono przejścia dla pieszych, przecinające ścieżkę rowerową. Jednak, gdyby miasto chciało ufundować nagrody dla tych, którzy z nich korzystają, zamiast przełazić byle gdzie, byłaby to prawdopodobnie najniższa kwotowo pozycja w całym budżecie.

Piesi powinni zrozumieć, że na drodze nie są świętymi krowami. Natomiast kierowcy muszą nauczyć się sposobu na to, jak nie rozjechać przechodnia. Metoda jest prosta, wystarczy zatrzymywać się przed każdym przejściem dla pieszych, przez które ktoś aktualnie chce przejść. Robię tak od dawna i korona mi z głowy nie spada.

Oczywiście to rozwiązanie bierze w łeb, gdy osobnik wpada na jezdnię w przez siebie wybranym miejscu, niejednokrotnie ciągnąc za rękę dziecko, które bierze przykład z rodzica. A w razie nieszczęścia taki pieszy będzie odsądzać od czci i wiary kierowcę, w myśl zasady: „gdyby tędy nie jechał, to wypadku by nie było”.

Komentarze
  • 10 października 2015 21:24

    Kpinkara

    Czuję się „wywołana do tablicy” tym felietonem, ponieważ uważam, że przejścia dla pieszych to bardzo niebezpieczne miejsca na drodze. Ginie na nich najwięcej pieszych, więc staram się ich unikać jeśli nie staną mi wprost na drodze. I uważam, że to wcale nie jest irracjonalne, bo n.p wchodząc na przejście do którego z prawej strony dojeżdża z daleka blaszanka niby mam prawo oczekiwać, że gieroj(ka) za kierownicą depnie na hamulec, ale pewności nie mam. No to lepiej zaczekać aż toto przejedzie. Wobec tego po co nakładać drogi do przejścia i tam czekać aż droga z obu stron będzie wolna, skoro wystarczy poza przejściem poczekać aż droga będzie wolna z obu stron i spokojnie przemieścić się na drugą stronę ulicy. Niedawno rząd usiłował dać nam bezwzględne pierwszeństwo na przejściach, tak jak to jest w cywilizowanym świecie, ale lobby w blaszankach wygrało i my piesi nadal musimy przed ich furami uciekać. Obojętne na przejściu czy poza nim.

  • 11 października 2015 07:26

    Anaberry

    No i prawda. Mam wrażenie że największy problem tkwi w tym, że większość użytkowników dróg (i chodników i ścieżek rowerowych) patrzy tylko z własnej perspektywy. I tak; kierowcy złoszczą się na rowerzystów, rowerzyści na pieszych, piesi na kierowców… itd. Bywam kierowcą, rowerzystką, pieszą. To pomaga przewidywać pewne sytuacje na drodze… ale wystarczyłoby też trochę więcej pokory i wyobraźni, by było bezpieczniej.
    Proponuję felieton o jeździe przez Oświęcim z perspektywy rowerzysty 🙂

  • 11 października 2015 12:22

    Marcin

    Bo nie wchodzi się na przejście z założeniem, że wszyscy mają się nam.nagle zatrzymać i przepuścić jak na czerwonym dywanie. Tylko poczekać na dogodny moment czyli wolne przejście albo jak ktoś się zatrzyma. Oczywiście wtedy też należy zachować bezwzględną ostrożność, gdyż niekiedy są takie barany które pomimo zatrzymania samochodu po jednej stronie pasów przejeżdżają nic sobie z tego nie robiąc.. Mało tego za nimi zaraz przejeżdżają ślepo kolejne samochody co jest już totalnym kretynizmem. Uważam, że zarówno pieszym jak i kierowcom brakuje kultury. Kierowcy wychodzą z założenia ” ja jadę i resztę mam gdzieś, poczekają sobie „, a piesi ” ja idę, czekać nie będę a oni mają się zatrzymać „. I tak źle i tak nie dobrze. Przechodząc do meritum, starajmy się pomimo życiu w ciągłym bieguokazywać więcej życzliwości innym na drodze i w życiu, a może ludzie widząc to zaczną przekazywać to dalej. Pozdrawiam 🙂

  • 12 października 2015 09:08

    Emerytka

    A ja zauważyłam ostatnio znacznie większą kulturę kierowców przy przejściach. Fakt, bywa, że jakiś smark w wypasionej furze, starowina w równym mu wiekiem „bolidzie”, czy blondi z komórą przy uchu pędzą przed siebie, jak by świat obok nie istniał. Ale to coraz częściej wyjątek. Na ogół widząc kogoś stojącego na skraju chodnika kierowcy zwalniają i to z obu stron.
    Ale może oni myślą, że nie wiadomo jaki numer im wytnie ta starucha przy przejściu, to lepiej zwolnić, żeby potem nie trza było tego czterokołowego skarbu oddawać do wyklepania i umycia z krwi?


Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.

Więcej informacji w regulaminie komentarzy.

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .